Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

poniedziałek, 21 lutego 2011

Z końca świata nie tak łatwo wyjechać.

Przynajmniej, jeżeli korzysta się z usług PKP.
Do Mirska od dawna nie dojeżdżają już pociągi. Chociaż oddolna inicjatywa polsko-czeska, reaktywowania kolei izerskiej, istnieje i ma się dobrze. Inna sprawa, że Polacy, w razie niemocy finansowej, dla swego odcinka żelaznej drogi alternatywę widzą w ścieżce rowerowej.Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. Lepsze to, niż nic. Szklanka jest zawsze do połowy pełna...?!

W każdym razie brak połączeń kolejowych ze stolicą naszej gminy ma też dobre strony - co rusz odwiedzamy kolejne dworce, to z okazji czyjegoś przyjazdu, to znów w celu pomachania komuś na do widzenia.


9 komentarzy:

  1. Istotnie, pociągiem to się stąd nie wyjedzie, ale szczęściem istnieją całkiem porządne połączenia PKS.
    Mnie natomiast uwiera, że niszczeją i skazane są na zagładę, niegdyś przepiękne, budynki dworców kolejowych. Mam trochę dworcowych fotek z Gryfowa i Olszyny, trzeba będzie się kiedyś pochylić nad tematem. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. taki dworzec to bym przejęła ( ale kasy brak):)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dopóki PKP będzie jednym wielkim państwowym monopolem to usługi bedą na niskim poziomie. Szansa tylko w prywatyzacji. U mnie też zlikwidowali połączenia bezpośrednie do Warszawy. Pociąg jeździł dwa razy dziennie na trasie Przemyśl-Warszawa od 30 lat, a może dłużej. Od jakiegoś roku już nie ma takiego "luksusu", a żeby dostać się do stolicy muszę dojechać do Rzeszowa 1h a ptotem przez Kraków 450km zamiast niecałych 300. O to, nasza Polska.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja tylko tak na marginesie w temacie PKP: za żadne skarby świata nie wybierajcie się pociągiem z J.G do Wrocławia (chyba, że macie baaardzo dużo wolnego czasu)...
    Pozdrowienia przesyłamy wbrew pogodzie - cieplutkie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ananda,
    ta linia kolejowa jest nam znana jak własna kieszeń:)
    A prędkość składu osiągana gdzieś w okolicy Wałbrzycha powinna stać się przysłowiowa!

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej, a ja do Was przyjadę autem, gdy tylko stanę się bardziej pewnym kierowcą, to wskakuję i z zapałem pędzę, tylko poproszę o parę podpowiedzi, jak gdzie i którędy dotrzeć do tego pięknego zakątka.

    OdpowiedzUsuń
  7. W Jeleniej mówi się,że można wysiąść z pociągu ,nazbierać grzybów i spokojnie pojechać dalej.
    No nieomal prawda!Pozdrawiam-Zofia.

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja tak lubię pociągi....
    I dworce...
    Z rozczuleniem wspominam, jak w Węglińcu pociąg do Lubania cierpliwie czekał na baardzo nawet spóźniony skład z Wrocka.... Zresztą, po co by miał ruszać taki pusty? Dziś pociągi nie jeżdżą już, by wozić ludzi. Bardzo abstrakcyjne idee im przyświecają chyba, bo mało kto je rozumie....
    Ostatnio mój Tato podwójnie zapłacił za przejażdżkę z Rzeszowa do Krakowa (oczywiście wybierając się do Warszawy :D), ponieważ wsiadł do niewłaściwego pociągu (no i bilet z kasy się nie liczył). Cóż, Tata starszy pan - nie wpadło mu do głowy, że w ciągu 15 minut mogą być dwa pociągi relacji Przemyśl-Kraków, skoro czasem przez kilka godzin nie ma żadnego...
    Albo ja jestem nielogiczna, albo logika kolejarska szwankuje.
    Kolei żal.
    Pięknym, starym dworcom (my tu mamy wiele cudnych budowanych "za Austriaków") życzmy mądrych inwestorów, którzy mogą tchnąć w nie nowe życie (a'la d'Orsay np.?)
    Serdeczności
    Go

    OdpowiedzUsuń