Centrum Wszechświata jest oczywiście Kłopotnica (cóż z tego, że jednocześnie diabeł mówi tam dobranoc). Na pagórku, więc sporo można dostrzec, na pograniczu, więc wszędzie blisko (chociaż nawet spożywczego brak).
Wszyscy mają rodzinę w Kłopotnicy (a mieszka tam niecałe pięćdziesiąt osób), a jeżeli akurat ktoś nie ma, to tam był, wpadł samochodem do rowu, zna połowę wsi lub historie o połowie wsi, albo przynajmniej często przejeżdża.
Nie ma więc nic dziwnego w tym, że numer 8 zmusił nas do rzucenia wszystkiego i przywlókł z całym majdanem na Dolny Śląsk. Na początku wpadaliśmy na kilka dni. Później osiedliśmy (po epizodzie jeleniogórskim) w Mirsku, a infrastruktura gospodarcza Mirska pcha nas ku Gryfowowi.
Póki w murach numeru 8 świszcze wiatr i trzaska mróz, na rozgrzewkę - mini remont w niejakim Uboczu. Uprzedzamy, będą zdjęcia. Fabryki wśród pól z pewnością okażą się niezmiernie fotogeniczne. Niech no tylko palce przestaną przymarzać do spustu migawki.
Oj, to prawda z tą Kłopotnicą, aż się uśmiałam z tego wpisu, bo sama znam stamtąd kilka osób :-) Jeśli mogę Ci coś doradzić to, dla własnego zdrowia psychicznego, trzymaj się z daleka od Packa i nie daj się wmanewrować, że to najlepszy majster budowlany pod słońcem. Mówi Ci to osoba doświadczona przez tego człowieka, a życząca bliźnim wszystkiego najlepszego :-)))
OdpowiedzUsuńCzasem tutaj zaglądam i podziwiam zapał! życzę udanych remontów tej wiosny i oby szybko przyszła, pozdrawiam, Klaudia
OdpowiedzUsuńjeszcze się zalogowałam,bo zapomniałam,pa!!
OdpowiedzUsuńRiannon, będziemy mieć się na baczności ;)
OdpowiedzUsuńUbocze, powiadacie! Brzmi intrygująco :)
OdpowiedzUsuń