Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

czwartek, 10 lutego 2011

Cud mniemany, czyli historii samonaprawy dachu ciąg dalszy.

Znowu bez aparatu, korzystając z przyjaznej aury umożliwiającej nie tylko podziwianie zrekonstruowanego dachu, ale także, a może przede wszystkim, dojazd do numeru 8, zastaliśmy pokrycie zdecydowanie opanowane. Nie błąkało się po okolicy, tylko dostojnie tkwiło tam, gdzie jego miejsce.

Autor zajścia, po wykonanym przez nas telefonie, stał się znany - to K., dekarz cudotwórca, który poproszony wieki temu o naprawę był we Francji, a jak wrócił, poczekał na odpowiednie okoliczności przyrody i czym prędzej załatał, przybił i poprawił, co było trzeba.

Teraz możemy czekać na pozwolenie choćby do kolejnej zimy! (Odpukać.)

10 komentarzy:

  1. no i zdarzają się cuda! cbdo i oby tak dalej:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam. Ja chciałem się przywitać :). Fajny dom macie i bardzo duży. Pomimo historycznych wojen na terenach Polski, nawet taki okaz możńa znaleźć. Będę śledził remonty, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha! Numer 8 przyciąga życzliwych, myślących ludzi :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No to niezły numer, faktycznie! :D Oby się Wam więcej takich trafiało. :D Pzdr.

    OdpowiedzUsuń
  5. To ci dopiero historia! Dobrze że to nie były haluny!

    OdpowiedzUsuń
  6. dobrze,że ktoś czuwa nad obejściem :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Takie cuda mniemane są wskazane i bardzo mile widziane :)

    OdpowiedzUsuń
  8. To teraz trzeba iść za ciosem i rejestrację przykręcić;)

    OdpowiedzUsuń