...to z pewnością chodzi o okoliczności.
Przekonaliśmy się już kilka razy, w sprawach zupełnie nie błahych, że nagłe zwroty akcji, których niekoniecznie sobie życzymy, prowadzą do rozwiązań, które są lepsze, wydajniejsze, tańsze, korzystniejsze...doskonałe po prostu.
Zarzucamy więc powoli niezadowolenie wynikające z braku koncepcji architektonicznej. W gruncie rzeczy opóźnienie może okazać się strzałem w dziesiątkę. Może wątpliwie wątpliwa moralnie rozgrywka osiągnie szczęśliwy finał i wszystko okaże się prostsze. Może (w gruncie rzeczy z pewnością) Okruch osiągnie wiek bardziej sprzyjający miotaniu się z młotkiem i pędzlem po naszej docelowej siedzibie. Może nie będzie trzeba zostawać specjalistą ds. sprzedaży chipsów.
Same plusy!
Przekonujemy sami siebie, że istnieje jakiś głębszy sens zawirowań, opóźnień i potknięć. I jesteśmy w tym nad zwyczaj skuteczni.
Ot, taki optymizm przez zaciśnięte zęby.
Tak, to wszystko ma sens... zawirowania tez!
OdpowiedzUsuńZycze duuuuzo optymizmu!
Robicie piekna RZECZ!
Przeczytałem cały blog. Życzę Wam jak najlepiej, ale chyba porwaliście się z motyką na słońce. No chyba, że na koncie w Szwajcarii, leży sobie milion złotych - bo na tyle szacuję doprowadzenie tej ruiny do stanu użyteczności. Mimo wszystko trzymam za Was kciuki.
OdpowiedzUsuń