Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

środa, 23 lipca 2014

Misja specjalna.

Otrzymaliśmy misję. Jakieś trzy godzinki dziennie zajmujemy się wlewaniem wody pod folię.
Gdyby nie folia, pielęgnacji betonu poświęcalibyśmy trzydzieści minut, ale efekt byłby znacznie słabszy.
Folię wymyślił kierownik, M. Jeżeli jeszcze kiedyś ktoś zada nam wysoce denerwujące pytanie: "po co wam legalna budowa?" (czemu mamy wrażenie, że nielegalna jest jakby normalna, a legalna jakby nie?), wesprzemy się w odpowiedzi cudowną instytucją kierownika budowy, która w połączeniu z uważnym, umiejącym słuchać wykonawcą dostarcza - podobno rzadkiego w przypadku budów i remontów - świętego spokoju.

Jutro szalunki mają zostać rozebrane.

Ciekawe, kiedy będziemy mogli pokazać coś poza dziurą?
Z jednej strony trochę się niecierpliwimy, z drugiej - im szybszy będzie postęp prac, tym szybciej będziemy musieli je przerwać. Z wiadomych względów.

4 komentarze:

  1. Zatem festina lente! Albo jeszcze lepiej σπεῦδε βραδέως!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurczę, a ja znów tylko kartę z ostrzeżeniem zastałam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Skoro podlewacie fundamenty,to domek szybko urośnie........p.kierownik wie co robi!! POWODZENIA :-)))) Serdeczne pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń
  4. A może by tak dziurki w folii zrobić i by się samo podlało?

    OdpowiedzUsuń