Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

sobota, 19 lipca 2014

O tym, jak rzeczy się zmieniają. I jak wszystko "zostaje w rodzinie".

Rzeczy się zmieniają. Stan rzeczy. Status rzeczy? Stara szkoła w Mirsku znalazła doskonałego właściciela.W tych rękach dziewczyna się nie zmarnuje!

Oldboj natomiast dostał pozwolenie na wylanie fundamentów. Od Kierownika.
(Który jest, Kierownik znaczy się, nawiasem mówiąc, dość zajętym człowiekiem, wziął sobie wszak na kark odpowiedzialność za... starą szkołę... Taki - dobry - zbieg okoliczności. O.)

2 komentarze:

  1. Czytam Wasz blog od początku i... muszę przyznać, że nie ma drugiego RÓWNIE IRYTUJĄCEGO, A ZARAZEM WCIĄGAJĄCEGO;) . Musicie być z żelaza, stali czy innego żelbetonu, ale jakże będzie cudnie tam wreszcie zamieszkać. Obawiam się tylko, że uzależniliście się od niebudowy, więc radzę zacząć intensywny odwyk;) My swojego staruszka olęderskiego (ale murowanego) wyremontowaliśmy w pół roku. Kosztem kompromisów (troje dzieci i my na wynajętym zmusza do szybkich decyzji) i ryzyka (żadnych formalności). Zaczęłam Was czytać w 2010, kiedy się wprowadziliśmy. Nam też kazano naszą kochaną ruinę zepchnąc ze skarpy, ale my zachowaliśmy wszystko, co się dało. Mam nadzieję, że kiedyś stać nas będzie na dach, jakiego nasz domek jest godny, ale to wielkie szczęście ocalić Staruszka. Powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Widziałam radość pewnego człowieka, gdy zakomunikowała: "dzisiaj lejemy fundamenty". :) Pewnie go znacie :)

    OdpowiedzUsuń