Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

wtorek, 10 czerwca 2014

Yes, yes, yes!

Dobra wizualizacja nie jest zła.

Za trzy godziny widzimy się z D., architektem.

Nasza radość z tego powodu jest nieposkromiona, gdyż rzeczywista sytuacja,  jak to na ogół bywa, różni się nieco od naszych wieloletnich domniemań i założeń, a lista rzeczy do ogarnięcia nagle zaczęła wykraczać daleko poza to kuchenne okno, co go nie ma.



***


Ostatnio wynurzyliśmy swoje głowy ponad wykopy i hałdy i zauważyliśmy (ponownie), że ładne miejsce sobie nas wybrało do życia.





***

Ponieważ na to dzieło nieznanego autora, tudzież przypadku,(nie nasze, ale występujące na naszym terenie, a jakże), już ktoś doniósł, w wyniku czego nie obędzie się bez mrożącej krew w żyłach wizycie w energetyce...cieszcie się z nami tym radosnym przedsięwzięciem myśli inzynieryjnej.





2 komentarze:

  1. Nie da się ukryć, że miejsce do życia urokliwe. Uwielbiam tamtędy przejeżdżać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniała kapliczka-elektryczka! Prawdziwy cud...

    OdpowiedzUsuń