Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

niedziela, 18 maja 2014

Refleks szachisty, czyli...potrzebne nam nowe pozwolenie na budowę.



Zacznijmy od końca. Czyli od nowego początku.
Wygląda on tak:







Niezbyt korzystnie.

Nowy look Oldboja przyjmujemy jednak z ulgą, widząc, w czym byśmy mieszkali, gdybyśmy zrobili to, co nam się wydawało kilka lat temu.

 Cieszymy się, że ugięliśmy się pod radami D. i C., architektów, którzy zdecydowanie, w obliczu prawa budowlanego wymagającego jakichś-tam wysokości pomieszczeń, nakazali pozbycie się stropu Kleina (na który ktoś podczas rozbiórki nastąpił i był wpadł częściowo do stajni, co jest oczywiście niezbitym dowodem na to, że niektórzy ludzie - czyli my na przykład - nie powinni sami decydować o rzeczach, na których się w ogóle nie znają).


Mamy też zamiar kontynuować tę linię, grzecznie postępując według wytycznych Kierownika i Wykonawcy.


A od poniedziałku, żeby trochę przedłużyć tę opowieść, zaczynamy kombinować z pozwoleniem na budowę okna w kuchni, którego to nie ma w projekcie z naszej własnej, nieprzymuszonej winy.

Okno miało być tutaj.




Jednak wywalczyliśmy zachowanie tej "dziury", zapominając o załatwieniu jakiejś innej, większej, żeby sobie patrzeć na sąsiedzkie pole podczas zmywania naczyń.

Jak słusznie zauważył Kierownik - z tym oknem, którego nie ma w projekcie, nikt nam tego nie odbierze.

Ups. 

Panie D., od poniedziałku będziemy koczowali na Pana progu, bo trzeba nam projektu zastępczego, a co za tym idzie - w odpowiednim czasie, nowego pozwolenia na budowę.

Śmieszne?  Wyłącznie.
W tej sprawie nic już nas chyba nie zabije.

Pakujemy więc do samochodu to, co da się jeszcze ocalić od zapomnienia, zanim ktoś inny to przyswoi.




I już.

18 komentarzy:

  1. Trzymam kciuki za szybkie i bezbolesne zmiany w projekcie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Te kamyczki robią wrażenie!!!! Powodzenia :-)) Pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pogubilam sie... czy to sa zdjecia Oldboya?????
    Tyle z niego zostalo????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak właśnie. Nie inaczej. Na dodatek wykazuje on (nadal!) pewne skłonności autodestrukcyjne - mianowicie usiłuje się zdrzemnąć na boku.

      Usuń
  4. Jakoś tak dziwnie teraz wygląda... obawiam się, że latem mogę go nie poznać :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Latem (no, może późnym...może nawet bardzo późnym...) to on już powinien być po generalnej rekonwalescencji, także bez obaw :)

      Usuń
  5. Nieźle! Odważną i mądrą decyzję ście podjęli. Pewnie trochę boli? ... prawda Was wyzwoli;) Teraz i Was, jak i mnie wyzwoliła od złudzeń tego co myślałem, że mam;) W pierwszej chwili kiedy, zobaczyłem staruszkę wieżę bez dachu już i stropów, pomyślałem jaka to wielka strata. Nawet właściciel poprzedni zapewniał mnie, że wciąż tam są. Więc tym większe było moje rozczarowanie. Nie wiedział, że ich już nie ma, bo miał gdzieś od lat to, co się z wieżą działo, Z perspektywy czasu oceniam to jednak dobrze. Bo tak, jak u Was Klein osunął się do piwnicy i u mnie stało się tylko z większym rozmachem:) Teraz przynajmniej wiem na czym nie stoję albo nie musiałem stać. Ogromny szacunek dla Waszej decyzji i optymizmu dużą garść życzę. Tak trzymajcie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to, to! Bardzo dziękujemy, coś takiego chcieliśmy właśnie przeczytać :)

      Usuń
  6. Raaaany! No nareszcie! Nie tylko drgnęło, runęło wręcz, spektakularnie i z przytupem:) Trzymam kciuki za domykanie terminów, solidne ekipy i nieprzekraczanie budżetu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaramy się, żeby trzymanie kciuków nie poszło na marne :)

      Usuń
  7. Uch, muszę powiedzieć, że Oldboy w takiej postaci robi wrażenie dość wstrząsające... Ale za to macie naprawdę spore pole do popisu i przestrzeń do twórczych działań :) Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  8. A jakby tak to okno pod kontrol zabić dechami? ;) Pokapują się? :)
    Ale tak na poważnie to się rozkręciło... ! Pięknie!
    Musimy się zjechać gdzieś na zupę, to naszym wykonawcom tyłki poobrabiamy ;)

    OdpowiedzUsuń