Pewnie dostalibyśmy zadyszki, gdyby nie to, że wszystko dzieje się trochę poza nami.
Jedziemy sobie na rekonesans, "na budowę", gdy tymczasem mija nas auto z rurami, które jutro będą kładzione od przyszłym parkingiem. Koparka robi dziury pod to, co się już do żadnych praktycznych przedsięwzięć nie nadaje. I takie tam. Progres znaczy się.
Do niczego nie musimy przykładać ręki. Wszystko jest dopilnowane i zorganizowane. Za nas.
(O jakże się myliliśmy, wyobrażając sobie przed prawie pięciu laty nasz udział w tym przedsięwzięciu!)
To już pięć lat... poczułam się staro;) podejrzewam że jeszcze będziecie mieć dość okazji na branie udziału i bycie w centrum.
OdpowiedzUsuńOd razu tam staro, "bogatsza w doświadczenia", a nie staro.
Usuń