Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

wtorek, 20 maja 2014

Jedziemy dalej.


Pewnie dostalibyśmy zadyszki, gdyby nie to, że wszystko dzieje się trochę poza nami.

Jedziemy sobie na rekonesans, "na budowę", gdy tymczasem mija nas auto z rurami, które jutro będą kładzione od przyszłym parkingiem. Koparka robi dziury pod to, co się już do żadnych praktycznych przedsięwzięć nie nadaje. I takie tam. Progres znaczy się.

Do niczego nie musimy przykładać ręki. Wszystko jest dopilnowane i zorganizowane. Za nas.
(O jakże się myliliśmy, wyobrażając sobie przed prawie pięciu laty nasz udział w tym przedsięwzięciu!)



2 komentarze:

  1. To już pięć lat... poczułam się staro;) podejrzewam że jeszcze będziecie mieć dość okazji na branie udziału i bycie w centrum.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od razu tam staro, "bogatsza w doświadczenia", a nie staro.

      Usuń