Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

piątek, 23 maja 2014

Zachwyt.

Drogi pamiętniczku! Jak zapewne zauważyłeś, mamy pewną skłonność do popadania w zachwyt nad ludźmi. A ponieważ ci są z gruntu dobrzy, na ogół zachwyt nie nie jest nietrafiony. Zdarzy nam się, a owszem, totalne pudło, no ale...

...ale tym razem mamy do czynienia z bardzo, ale to bardzo trafionym zachwytem.
Jesteśmy "zaopiekowani", doinformowani i prowadzeni za rękę przez Wykonawcę.

Przerażenie ogarniało nas na myśl, że będziemy musieli ogarniać, dajmy na to, kolejność prac na budowie. Wyobrażanie sobie godzin spędzanych nad szukaniem żwirów, TOITOI-ów, cegieł i koparek spędzało nam sen z powiek. Blady strach padał na nas na myśl o błaganiu o wyceny i umowy, proszeniu się o wiadomości z placu boju i takie tam.

I co? I nic! Nic z tych rzeczy.
Pan W. jest cu-do-wny.
Myśli za nas, załatwia za nas, pilnuje za nas, wszystko ogarnia, a nawet - wchodzi w porozumienie z naszym bezpośrednim sąsiadem, co nam się udawało jedynie okresowo. Bez proszenia, bez przypominania się, bez błagań i nieodebranych telefonów. Bez zaliczek. Bez kombinowania. Z uśmiechem, konkretem, radą i konsultowaniem zmian (choć gołym okiem widać, że nasze pojęcie o całej akcji jest co najmniej blade, ale to jednak miłe, co nie).

Marzyliśmy po ciuchu o budowie bez nerwów. Wygląda na to, że z grubsza może się to udać.

2 komentarze:

  1. powiedziałabym, że to powinno być normalne w przypadku wykonawcy, takie działanie. Ja lubię sobie wszystko sama ogarnąć, nie lubię, jak się jakiś inwestor wtranca;-p
    Powiem też, że to początek:-)
    i że nie jestem pewna, że wszyscy ludzie są z gruntu dobrzy. Oczywiście niewielu jest z gruntu złych, ale są tak różni od tego, co o nich myślimy, że tego nie ogarniesz.
    Zachowałabym dystans;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście tacy wspaniali ludzie wśród fachowców się zdarzają, choć nieczęsto, niestety. Trzeba mieć wyjątkowe szczęście albo zasługi ;) Bo dobro zawsze powraca, jestem tego pewna.
    Zastanawiam się tylko, czym sobie trzeba zasłużyć, aby takiego spotkać na swojej remontowej drodze? Z lekkim przerażaniem myślę o czekającym nas remoncie. Oj, przydałby się taki...

    OdpowiedzUsuń