Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

piątek, 21 lutego 2014

Okazja czyni złodzieja, czyli sukces.




















































Utraciwszy, w poprzednich sezonach remontowych (drogą kradzieży) dwie taczki, poszliśmy po rozum do głowy i zamiast nabywać trzecią drogą kupna...postanowiliśmy się nie bać i - pożyczyć. Zajechaliśmy pod pewien dom, zwinęliśmy sprzęt, zapakowaliśmy do naszej ciężarówki i w ciągu dwóch śródpracowych godzin zakończyliśmy (no, prawie) sprawę sterty i tarasu.


























PiM-dziękujemy!

3 komentarze:

  1. Heh, jak spojrzałam na pierwsze zdjęcie, to wypisz-wymaluj nasza maździoszka (tak samo brudna i bez felg, no i te relingi...) i już leciałam sprawdzić stan naszych narzędzi ;-)) ale przecież nie zawiesiliśmy jeszcze takiej tabliczki z psem - bo nie ma na czym.
    Jakby co, to też mamy taczkę ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaczynam się zastanawiać czy na całym pogórzu jest tylko jedna taczka? Ale przecież Ziły piszą że były dwie... może ta druga jest u Inkwizycji? :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja pożyczam od sąsiadów z Fersztla!

    OdpowiedzUsuń