Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

sobota, 9 kwietnia 2011

Wizytacja.

Spektakularnie, bo znienacka, dopadli nas dzisiaj ludzie chcący się, najpewniej, pocieszyć cudzym nieszczęściem;)



Postępy na dzisiaj: brak. Za to było miło!

P.s.Przypadkiem nakryliśmy także pewnego człowieka, z mniej więcej sąsiedniej wsi, na działaniach remontowych, oczywiście.

7 komentarzy:

  1. Jak będziecie w Kaczawskich, zapraszamy do Rząsnika. Można np. przy okazji wycieczki na Ostrzycę, Okole. Albo bez okazji :).

    OdpowiedzUsuń
  2. jak nic-sami ludzie dzisiaj;))
    Uczestnik oddawał się głównie kulturze agrarnej (lubię to określenie!)-tak przynajmniej relacjonował mi przez telefon:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przemek, czytam o porządkach w stajni-pokaż chatę na blogu!i stajnię:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przemku, będziemy szukali okazji (pewnie raczej urzędowo - zaopatrzeniowej;) niż turystycznej). Jednak, ponieważ już raz polegliśmy, prosimy o jakiś konkretny namiar na Ciebie i Chałupę na kanapa(małpa)tlen.pl.

    Kyja, widzieliśmy uprawę! I nie tylko!
    W ogóle, macie cudny dom. Taki przytulny i ustawny, z potencjałem. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurczę, wam to fajnie - chociaż się pointegrować możecie:-))) A my na tych Żuławach samotni jak te sierotki...

    OdpowiedzUsuń
  6. my w środkowej Polsce tez jak palec...

    OdpowiedzUsuń
  7. a i owszem miło było!
    i chętnie znów znienacka wpadniemy (hehe)
    tez sobie myślę, że nam to fajnie ;-)
    już się nie mogę doczekać następnego razu!

    OdpowiedzUsuń