Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.
Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.
czwartek, 26 sierpnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
takie widoki z samego rana?;) ale bociek wygląda na dość zmęczonego;)
OdpowiedzUsuńKopaniec polecam :)
OdpowiedzUsuńTaaak!
OdpowiedzUsuńKopaniec jest prześliczny....i ma w sobie to "coś" :)
Pozdrawiam!
Oj, tak... Bociek nas "urzekł"... Wystawa sklepowa z nieświeżym tortem była imponująca.
OdpowiedzUsuńTa kura taka niezywa w tym torcie?
OdpowiedzUsuńZiŁ - jeśli tylko macie ochotę(wcale nie w odwecie za "10 zdjęcie" - tylko z chęci poznania Was)zapraszam do zabawy w "ulubioną 10" szczegóły tu: http://starydomimy.blogspot.com/2010/09/wiejskie-kocie-szalenstwo-i-co-lubie.html
OdpowiedzUsuńDyskretna aluzja na weselnym torcie zwalnia babcie i ciocie od ciągłego zadawania pytania: "no to kiedy chrzciny?", a Wy się czepiacie... bardzo praktyczny gadżet.
OdpowiedzUsuńBociek faktycznie długo leciał. Ale przesyłkę doniósł, i to się chwali.
...po drugim looknięciu stwierdzam, że to jednak jest coś innego - super wyzwolony obyczajowo tort, dla panien młodych w ciąży.
OdpowiedzUsuń