Taka miła zapowiedziana niespodzianka!
J. i J., z dwoma osobnikami rasy szczurzej, zahaczyli (z własnej, nieprzymuszonej woli, co nas niezmiernie cieszy i urzeka) w drodze powrotnej z urlopu o naszą drogą Kłopotnicę.
Stawiliśmy się więc na spotkanie, które zaowocowało stwierdzeniem J.:
-Skoro już wiemy, jak to wygląda, nie pozostaje nam nic innego, jak przyjechać tu na wiosnę i wam pomóc.
Zebraliśmy nieco najsłodszych na świecie śliwek, zerknęliśmy do rowu, obejrzeliśmy kilka okazałych muchomorów w rębiszowskim lesie i wróciliśmy tyrać w pocie czoła na nasz prywatny dom kultury.
Nadal jesteśmy przekonani, że się nam uda, mimo że od poznania się z numerem 8 minie niebawem rok, a efekty prac są takie, że można by pomyśleć, iż przez ten rok zrobiliśmy dokładnie... nic.
Nic się nie martwcie, jak można cytować za klasyką, jeśli jest NIC i NIC to razem jest już wiele ;)
OdpowiedzUsuńbyle było do przodu i jakoś szło ! trzymam kciuki:)
OdpowiedzUsuńE tam "nic". A działalność, pomysł na życie, a projekt;)
OdpowiedzUsuńMy jesteśmy pewni, że Wam się uda ... i kropka! Jeśli ktoś pomyśli, że zrobiliście nic, to znaczy, że nie czyta Waszego bloga ;)
OdpowiedzUsuńśliwki..... Mniam. Może potrzebujecie duuuuużą butlę do zrobienia winka, żeby gości częstować :-)
OdpowiedzUsuńza surowa jesteś dla was. projektowanie, planowanie to podstawa :)
OdpowiedzUsuńno właśnie.... kiedy zobaczę Pana z łopatą. z pisania roboty nie ubędzie
OdpowiedzUsuńJak to nic? A numer 8 ? Jeszcze tylko trochę pracy...i ósemka będzie Waszym szczęśliwym numerem!
OdpowiedzUsuń