Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

piątek, 29 września 2017

Nieprzespane noce.

Z powodu zawodności ludzkiej pamięci (i popełnienia kolejny raz tego samego, strategicznego błędu) cierpimy na budowlaną bezsenność. Zdarzało się nam to już wcześniej.
Czy są jakieś plusy tego stanu rzeczy? Oczywiście. Jesteśmy coraz bliżsi realizacji naszego pierwotnego założenia - opcja "zrób to sam" ogranicza frustrację, poprawia samopoczucie i daje satysfakcję, spozieramy w jej stronę tęsknie i wizualizujemy ją sobie intensywnie, bo zaczyna być realistyczna.

Pośród skrajnych emocji i ogólnego poczucia niesmaku musimy jednak przyznać, że dach robi się coraz ładniejszy. Widać koniec.






4 komentarze:

  1. Wow! Pieknie idzie!
    Gratuluje
    A

    OdpowiedzUsuń
  2. No to trzymam kciuki na dobrą pogodę by dach się udał :). Ja mam termin zakończenia budowy do 2084 roku. Mam więc dużo czasu i żaden stres mnie nie dotyczy :).

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaczyna wyglądać pięknie dach. Mniej stresu, snu dobrego!

    OdpowiedzUsuń
  4. A w każdej dachówce śliczna dziurka????
    Jeżeli tak, to układanie ich na dachu to pestka, łatwizna i relaks.

    OdpowiedzUsuń