Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

poniedziałek, 18 września 2017

Los inwestora, czyli cała prawda o budowie.


Gdybyśmy mieli udzielić komuś rady dotyczącej budowania "się", polecilibyśmy nieszczęśnikowi zakup dobrej ulicówki, szufli metalowej oraz wiader, sporych i trwałych. Kiedyś wierzyliśmy, że najważniejszy jest przecinak, później prym wiodły widły, jednak wyzbyliśmy się złudzeń!
Miotła, szufelka i wiadro nie tylko sprawią, że poczujesz się na własnej budowie potrzebny, dadzą Ci także satysfakcję z powodu dobrze wykonanej pracy, powodując spektakularne efekty (nie zdążyliśmy tychże sfotografować, bo Mała Koza dała nam powody do ekspresowej ewakuacji z placu boju).




Jeżeli chodzi o inne aspekty inwestorskiego życia - moglibyśmy się rozpisywać, ale ktoś zrobił to wcześniej, aż nazbyt trafnie.


Jeżeli chodzi o bycie bardziej szczegółowym -  w naszym przypadku, choć papa okazała się ciężka i poskąpiliśmy na kolejne rusztowania - czego jak czego, ale dachu nie będziemy mogli się raczej czepiać.









3 komentarze:

  1. bajka jakaś życiowa... a Wasza budowa będzie podwaliną pod niejedną izerską legendę :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Niech Los Investoros się nie martwią, Wasz dach wystarczy na wiele wiele lat!

    OdpowiedzUsuń