Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

wtorek, 12 sierpnia 2014

Wychodzimy z ziemi.

Z ziemi wychodzimy. Właściwie, to stodoła wychodzi, a nawet pseudo-stodoła, oraz taras (czyli zawoalowana kotłownia), na który będzie można wyjść z gościnnej jadalni.
No może prawie wychodzimy, bo do momentu wyjścia właściwego brakuje jeszcze pokonania poziomu "0", ale nie skupiajmy się na mogących zagrozić naszemu dobremu samopoczuciu szczegółach.


Podobno jak się już z tej ziemi wyjdzie, to wszystko zaczyna być proste i piękne oraz dość przewidywalne. Niech i tak będzie.

6 komentarzy:

  1. o to zaczyna się ten przyjemniejszy i ciekawszy rozdział opowieści.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj.. ja tam z tyłu to... widzę już... w sumie... poziom parapetu. Parapetówkę można robić ! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak, najwyższa pora, żeby zdążyć przed jesienną chlapą :)

      Usuń
    2. Sąsiedzie, ten dolny parapet, to się próg nazywa.

      Usuń
    3. No to zamiast parapetówki moze być progówka :),

      Usuń
    4. Oj to będą "wysokie progi" :)
      To był przekaz (nie tylko) podprogowy, żeby wykręcić u Was imprezę ;)

      Usuń