Z ziemi wychodzimy. Właściwie, to stodoła wychodzi, a nawet pseudo-stodoła, oraz taras (czyli zawoalowana kotłownia), na który będzie można wyjść z gościnnej jadalni.
No może prawie wychodzimy, bo do momentu wyjścia właściwego brakuje jeszcze pokonania poziomu "0", ale nie skupiajmy się na mogących zagrozić naszemu dobremu samopoczuciu szczegółach.
No może prawie wychodzimy, bo do momentu wyjścia właściwego brakuje jeszcze pokonania poziomu "0", ale nie skupiajmy się na mogących zagrozić naszemu dobremu samopoczuciu szczegółach.
Podobno jak się już z tej ziemi wyjdzie, to wszystko zaczyna być proste i piękne oraz dość przewidywalne. Niech i tak będzie.
o to zaczyna się ten przyjemniejszy i ciekawszy rozdział opowieści.
OdpowiedzUsuńOj.. ja tam z tyłu to... widzę już... w sumie... poziom parapetu. Parapetówkę można robić ! ;)
OdpowiedzUsuńTak, tak, najwyższa pora, żeby zdążyć przed jesienną chlapą :)
UsuńSąsiedzie, ten dolny parapet, to się próg nazywa.
UsuńNo to zamiast parapetówki moze być progówka :),
UsuńOj to będą "wysokie progi" :)
UsuńTo był przekaz (nie tylko) podprogowy, żeby wykręcić u Was imprezę ;)