Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

niedziela, 10 sierpnia 2014

Słodkie lenistwo.

Chciałoby się napisać coś dynamicznego, może nie mrożącego krew w żyłach, ale chociaż ze szczyptą grozy, lecz po prawdzie to tylko W., wykonawca, mógłby wnieść do tej opowieści jakąś akcję. Podczas gdy my ciułamy (to coś, o czym dżentelmeni nie rozmawiają), on odbiera transport betonowych bloczków fundamentowych (czy jakoś tak),



klajstruje rany lipy, która nadal stoi na skraju wykopu i nadal się doń nie wywraca, okopuje drzewo (osobiście zasiadł za sterami koparki, by mieć dwieście procent pewności, że staruszka nie dokona żywota, co, rzecz jasna, bardzo by nas rozczarowało).(Po co dręczymy drzewo? Bo oczywiście niezbędny drenaż wypadnie prawie pod nim. Po cóż miałby być gdzie indziej, no po cóż?)

Ostatnio często zadawane nam jest pytanie najtrudniejsze - "to ile w tym roku zrobicie?". Szczerze mówiąc powinniśmy, zgodnie z prawdą, odpowiadać "no...nic", albo "zapłacimy jeszcze kilka albo kilkanaście faktur", bo poza patrzeniem i gadaniem - czyli (stereo)typowo polskim stylem budowania - niczego nie robimy. Co innego W., wykonawca. (Nie wiemy jednak, ile on jeszcze w tym roku zrobi.)

O słodkie lenistwo.
O wieczne wakacje.
No. To tyle w temacie.

Skoro więc zdarza się, że mamy czas...zdarza nam się nie wytrzymać w kieracie codziennych robót i robimy sobie takie małe, kilkugodzinne wakacje. Uzależniliśmy się od jedzenia w CAFÉ Jazzová Osvěžovna, bo jak się nie uzależnić od lawendowych i bzowych lodów, miętowej zupy groszkowej i partyjki chińczyka przy obiedzie i czeskości? Z resztą, co tu dużo gadać, każdy, kto lubi Czechy wie, o czym mówimy. Wobec istnienia szeregu tekstów niejakiego Szczygła na czeski temat nie ma co się wyrywać ze snuciem opowieści.




1 komentarz:

  1. czytam Was i od razu mój nie-remont staje się bardziej znośny :) serdeczne pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń