Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

sobota, 22 marca 2014

Wagary.

Może w tym tygodniu siedzieliśmy w pracy od świtu (dosłownie) do zmierzchu (też dosłownie) i - nie da się ukryć - tkwimy w niej także dzisiaj (i - zapewne - będziemy tkwili jutro), ale udało nam się wczoraj wygospodarować chwilę na małe wagary.
Było ciepło, wietrznie, forsownie i dynamicznie ( no bo przecież o bardzo sprecyzowanej porze trzeba odebrać Potomka z przedszkola) . Idealne warunki, żeby zdążyć wczołgać się na Smrek, przebiec przez Stóg i przedrzeć się przez chaszcze do zaparkowanego powyżej St. Lucasa samochodu.












5 komentarzy:

  1. Mam dom w Karkooszach ale ta choroba izerska chyba i mnie dopada bo marudze ostatnio lubemu, ze moze kupili bysmy cos w Izerach... Fajnie tam macie , wszyscy blisko siebie, duzo kraciastych domkow ;) i duzo przestrzeni, ktorej ja juz nie mam :( Mam nadzieje, ze Izery pozostana jeszcze dlugo takie jakie sa bo Karkonosze to sama komercja, kicz i coraz bardziej zdewastowany krajobraz ( buduja gdzie sie da i co sie da )... Pozdrawiam serdecznie ;) Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  2. ja chcę wagary!!!
    kurdeczka spóźniłem się :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniałe widoki i zdjęcia tylko pozazdrościć takiej wspaniałej wycieczki pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń