Może w tym tygodniu siedzieliśmy w pracy od świtu (dosłownie) do zmierzchu (też dosłownie) i - nie da się ukryć - tkwimy w niej także dzisiaj (i - zapewne - będziemy tkwili jutro), ale udało nam się wczoraj wygospodarować chwilę na małe wagary.
Było ciepło, wietrznie, forsownie i dynamicznie ( no bo przecież o bardzo sprecyzowanej porze trzeba odebrać Potomka z przedszkola) . Idealne warunki, żeby zdążyć wczołgać się na Smrek, przebiec przez Stóg i przedrzeć się przez chaszcze do zaparkowanego powyżej St. Lucasa samochodu.
Było ciepło, wietrznie, forsownie i dynamicznie ( no bo przecież o bardzo sprecyzowanej porze trzeba odebrać Potomka z przedszkola) . Idealne warunki, żeby zdążyć wczołgać się na Smrek, przebiec przez Stóg i przedrzeć się przez chaszcze do zaparkowanego powyżej St. Lucasa samochodu.
Dzięki za cudne zdjęcia...
OdpowiedzUsuńMam dom w Karkooszach ale ta choroba izerska chyba i mnie dopada bo marudze ostatnio lubemu, ze moze kupili bysmy cos w Izerach... Fajnie tam macie , wszyscy blisko siebie, duzo kraciastych domkow ;) i duzo przestrzeni, ktorej ja juz nie mam :( Mam nadzieje, ze Izery pozostana jeszcze dlugo takie jakie sa bo Karkonosze to sama komercja, kicz i coraz bardziej zdewastowany krajobraz ( buduja gdzie sie da i co sie da )... Pozdrawiam serdecznie ;) Agnieszka
OdpowiedzUsuńja chcę wagary!!!
OdpowiedzUsuńkurdeczka spóźniłem się :(
wspaniałe widoki:) dziekuję
OdpowiedzUsuńWspaniałe widoki i zdjęcia tylko pozazdrościć takiej wspaniałej wycieczki pozdrawiam
OdpowiedzUsuń