Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

piątek, 7 marca 2014

A miało być tak pięknie...


Nie od dziś wiadomo jednak, że nadmierna wiara w prognozę pogody prowadzi do rozczarowań.


Jednak, żeby nie było, podjęte postanowienie zrealizowaliśmy.Przez jakiś czas błąkaliśmy się po obejściu. Sprawdziliśmy, jakich sprzętów nam brakuje.





Okazało się, że w zasadzie nie mamy niczego, co jest nam aktualnie niezbędne.




Skończyliśmy na pracy w ogródku i  oprowadzaniu licznych (dokładniej rzecz ujmując - trzech, ale za to j a k i c h) osób po salonach. Jeżeli mielibyśmy być precyzyjni - wypadałoby napisać - po przyszłych salonach. Następnie mile spędziliśmy czas przy herbatce, w R., udaliśmy się do pracy, wyszliśmy z pracy, odebraliśmy dziecko z przedszkola, poszliśmy do Biedry, wróciliśmy do pracy, sporządziliśmy sałatkę (podobno) lubianą przez M. i pojechaliśmy ją zjeść (oraz popracować) w adekwatnym towarzystwie.




I tak to już jakoś tak jest. Codziennie. Miło i przyjemnie.



6 komentarzy:

  1. Jeśli sałatka smakuje tak jak rogaliki Z. to zazdroszczę :)
    A jeśli macie ochotę na szarlotkę to dziś, jutro i pojutrze jestem sama sobie na włościach - zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wpadaj jutro o 10:30 na Kozią Szyję. Spacerek planujemy - w większym składzie!

      Usuń
  2. Z braku M. jestem niemobilna! Ale dzięki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Do Biedry obok weta? ;-))
    Dawajcie przepis na sałatkę;)

    OdpowiedzUsuń
  4. No to już wiosna na Pogórzu... a ja dziś o kapliczkach w Waszej okolicy myślałam. Lada dzień o nich napiszę...

    OdpowiedzUsuń
  5. Potwierdzam sałatka ZiL jest The Best najlepsza syndrom dnia poprzedniego.
    M.

    OdpowiedzUsuń