Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

wtorek, 17 kwietnia 2012

Interes życia.





Tyle w kwestii ogrodzenia.

(Nie wiemy, czy zapadła decyzja w sprawie warunków zabudowy - zajmowaliśmy się dzisiaj raczej ciułaniem na dom, niż sprawdzaniem, czy w ogóle jest na co ciułać.)

10 komentarzy:

  1. No wiecie co... a ja tu paluchy obgryzam, z niecierpliwością czekając na wiadomość! Chyba bardziej się przejmuję, niż Wy ;-))
    Ściskam

    OdpowiedzUsuń
  2. ja już nie mam co obgryzać, bo zużyłam pazury na działce ale tez ciekawa jestem:)

    OdpowiedzUsuń
  3. To teraz tę kupę kamieni przykryjcie siatką i będzie takie inne spojrzenie na nowoczesny mur z kamienia ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. no dobra, w sumie to Was rozumiem, mnie też się nie chce brać za ten cały remont.
      W sumie to nie wiadomo, w co najpierw ręce włożyć,
      a jak już coś nie daj Boże ruszysz, to ci od razu 10 innych rzeczy wyjdzie. Masakra.

      Usuń
  5. oooo! jaki ładny interes życia w zielonym kubraczku! ;P
    ps - na kamulce jedna flaszka starczyła?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak powszechnie wiadomo - pierwsza zasada naszej (nie)budowy brzmi - nie spożywaj i nie daj spożywać innym...chyba, że przyjeżdżają Śledzibowcy. (Butelki zachowane, wedle życzenia.)

      Usuń
  6. Jakieś inne kamienie macie niż nasze mazurskie.
    I jakieś inne priorytety.
    Pozdrawiam serdecznie
    jolanda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No trochę się pobrudziły gliną - może dlatego?

      Usuń
  7. Ja mam podobnie, jak Inkwizycja. I już boję się zaglądać. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń