Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

sobota, 20 lutego 2010

Wzięliśmy się w garść.

Zaczęliśmy szukać fachowców. I kupiliśmy kolejnego "Muratora".
W kwestii fachowców wystosowaliśmy dwa mejle. Do Błażeja, którego koledzy chcą dokonać prac rozbiórkowych i do firmy "Remont" z Jeleniej, która pragnie podejmować wyzwania nietuzinkowe. Tym drugim zaproponowaliśmy wzięcie odpowiedzialności za
-położenie instalacji c.o. wraz z montażem pieca na ekogroszek,
-instalację ogrzewania kominkowego w części domu,
-wykonanie instalacji wodno-kanalizacyjnej (włączając w to likwidację
starego szamba i instalację nowego oraz doprowadzenie do ładu istniejącej
już studni),
-założenie instalacji elektrycznej,
-zrobienie od podstaw podłóg na gruncie,
-wykonanie drenażu wokół domu.

Teraz...czekamy.

Wczorajsza przemiła rozmowa (podczas wizyty dawno nie widzianych Marty i Piotrka) uzmysłowiła nam, że warto zastanowić się nad psim rezydentem obejścia. Uzyskaliśmy też wsazówki dotyczące problemu eksmisji licznych dewocjonaliów znalezionych na terenie domu. Okazało się, że trzeba je zanieść do księdza. No cóż - najciemniej jest pod latarnią...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz