Rano sądziliśmy jeszcze, że mamy naszą starą, wymęczoną ekipę do wykonania wieńca. Po południu okazało się, że jednak nie mamy. Pisali, że będą dzisiaj, ale chcieli się zjawić w przyszłym tygodniu. Czemu pisali, że będą? Bo chcieli nas... uspokoić. Oł. Zabrakło nam cierpliwości.
No cóż, jutro i pojutrze casting na nowego wykonawcę.
Ciekawe, czy ten zwrot akcji przybliża nas do przyszłorocznej przeprowadzki, czy raczej oddala jej perspektywę o kolejny rok?
Trzymamy kciuki za opcję pierwszą - wszak nie ma tego złego, hej!
Ooops, no to sie zrobilo (a wlasciwie niezrobilo), Wspolczuje.
OdpowiedzUsuńStraszne to, ze wciaz nie mozna ufac 'fachowcom'
Ale podoba mi sie Wasz spokoj. Bedzie dobrze, hej!
Pozdr
A
A jednak Sąsiad miał rację.
OdpowiedzUsuńJa też miałam - tylko siedziałam cicho, bo nie chciałam Was dobijać...
Ale - wyjdzie to Wam na dobre ;)
Trzymam kciuki za opcję pierwszą. Hej!
OdpowiedzUsuńtakie życie. pewnie teraz może być już tylko lepiej. ileż ja się razy zdziwiłem zanim znalazłem zespół do odbudowy Staruszki. i bardzo chciałbym, żeby to był już ten ostatni, bo jak nie to już chyba samego siebie przyjdzie mi zwolnić ...tak to właśnie wygląda z tymi fachowcami. powodzenia!
OdpowiedzUsuńJak to się mówi no risk no fun ;) A z resztą sami dobrze o tym wiecie ;) Powodzenia!
OdpowiedzUsuń