Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

wtorek, 8 kwietnia 2014

Są na tym świecie rzeczy, które nie śniły się filozofom.


Czasami rzeczy, miejsca i ludzie są zupełnie inni, niż się wydają. Ale banał, co nie?
Na szczęście często, a nawet na ogół, jest o wiele ciekawiej, milej i bardziej ekstremalnie (atrakcyjniej) niż by się człowiek spodziewał. (Zaryzykowalibyśmy nawet stwierdzenie, że zawsze, ale jakoś nasza skłonność do ryzyka nie obejmuje szafowania takimi mocnymi słowami. No, może RACZEJ nie obejmuje.) 

Yyy...

Po tym przydługim, ambitnym i refleksyjnym wstępie (który wbrew pozorom zupełnie jednoznacznie podsumowuje miniony tydzień pełen radości i rozczarowań, i- znowu - radości) przejdziemy możne do sedna, czyli zwyczajnej, pamiętnikowej relacji.

***

Każdy przyzwoity posiadacz rudery przegląda chyba ogłoszenia o nieruchomościach.
Nie każdy? No, to może przynajmniej większość.
Też to robimy.
Ciągle. Nieustająco. Wytrwale. Zupełnie po nic.

Zdarza się, że takie ogłoszenie pchnie nas w stronę snucia planów, o których raczej wiemy, że nie zostaną zrealizowane. No ale co nam szkodzi? Co nam szkodzi skoczyć do nieczynnej już niestety szkoły i przyjrzeć się jej życzliwym okiem?


Dostrzec rzeczy, które nie śniły się filozofom.


Przyjąć do wiadomości kilka objawionych prawd.

A następnie udać się do Gajówki, która swoim klimatem rozłoży całe (no, może za wyjątkiem pięcioletniej T.) towarzystwo na łopatki.






Czasami, kiedy nie wiadomo, o chodzi, po prostu nie wiadomo, o chodzi.


***
Poza tym spędziliśmy sporo czasu z mnóstwem życzliwych nam osób, które załatwiły nam bardzo atrakcyjne zakupy, podjęły wraz z nami jakąś taką nihilistyczną refleksję remontową, zjadły pizzę po ekstremalnym powitaniu wiosny w przedszkolu i wykończyły nas skrajnie intensywnym weekendem.
O Ludzie!




12 komentarzy:

  1. O, znów wpiszę parę nowych sentencji do kalendarza :) Dobrego dnia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się ten w trawie ;) za młodu mówiło się na nie "skoczognoje" ;) super wpis , pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja znam-określenie też za młodu- "gnojodepy":)
      też przeglądamy (nie wiadomo po co) ogłoszenia o sprzedaży nieruchomości.

      Usuń
    2. ten "gnojodep"chyba z Deichmanna...w ogóle to chyba cmentarzysko butów...?

      Usuń
    3. Dziewczęta, dziękujemy za ten lingwistyczny wtręt.

      Usuń
  3. Kurczę, może i mój różowy z kokardką, który zaginął w niewyjaśnionych do dziś okolicznościach z Domku pod orzechem jest właśnie tam ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tam są chyba wszystkie zaginione buty.
      Ciekawe natomiast, gdzie stacjonują skarpety, które porzuciły swoje pary?

      Usuń
  4. Za drzewko zapachowe, ten hotel dostaje u mnie trzecią gwiazdkę!

    ***

    OdpowiedzUsuń