Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

czwartek, 24 kwietnia 2014

Trochę to trwało.


Trochę to trwało, ale się doczekaliśmy. Wczoraj zamontowaliśmy tablicę informacyjną Temu Domu.


 Uzupełniliśmy też drobne niedopatrzenie.

Wygląda szykownie. Nawet sąsiad się pojawił, by zapytać, czy już się wprowadziliśmy (i nie tylko po to, ale mniejsza o to).

I oto po przeszło czterech (a właściwie - prawie pięciu) latach od poznania tego Starszego Pana z obrazka możemy zaczynać budowę. Zrobiło nam się z okazji przytwierdzenia tablicy do numeru 8 tak ciepło na sercu, że aż umówiliśmy się z przedstawicielami dwóch ekip remontowych. Może uda się tę budowę załatwić jakoś tak... mimochodem?

Ściśle rzecz ujmując - mamy tremę i usiłujemy się wywinąć. Ale spójrzmy, no spójrzmy prawdzie w oczy -  fakt rozpoczęcia jest już raczej dokonany.

13 komentarzy:

  1. A już myślałam, że żal się Wam zrobiło, bo coś się kończy - czas niebudowy, czas jednych zmagań i jakby kończył się okres dzieciństwa, bo budowa to już bardzo poważna sprawa. Gratuluję i trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie, dobrze myślałaś. To też. :)
      Dobre kciuku nie są złe, dziękujemy.

      Usuń
  2. No no robi się coraz ciekawiej......powodzenia!!!!!! Pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wystarczy tylko skok w przepaść i dopiero będzie akcja!

      Usuń
  3. będzie się działo! A podczytujący kibicują nieustannie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. On ostatnio jedno ze smutkiem z ławki popatruje na Widok.

      Usuń
  5. Ale Was Śledzibowcy urządzili! Kto by się spodziewał?! A wyglądają na takich porządnych.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak zawsze, pozory mylą wbrew pozorom.

    OdpowiedzUsuń