Ponieważ kończą nam się powidła z kłopotnickich śliwek (a także z powodu identyfikacji pewnego krzewu podczas wizyty A. i W. na włościach), mamy zamiar zawalczyć z pigwami.
To by było na tyle w kwestii postępów. No, prawie.
Znaleźliśmy ekipę. Nie piją, sprzątają po każdym dniu pracy i rzeczywiście cały dzień coś robią! Dali się wypatrzeć na rusztowaniu za naszym mirskim oknem.
uwielbiam zapach pigw :) ja z nich robię pyszny sok na zime do herbatki :)
OdpowiedzUsuńTo pilnujcie ich jak oka w głowie!
OdpowiedzUsuńbo to prawie jak bajka brzmi - "Nie piją, sprzątają po każdym dniu pracy i rzeczywiście cały dzień coś robią":)
ja tych Panów to kiedyś może od Was pożyczę :-) a co do pigwy... zrobiłam parę dni temu ... nieskromnie to zabrzmi... ale ZNAAAAAKOOOMITĄ konfiturę: jabłko+pigwa+skórka pomarańczowa+cynamon. Pigwa w gębie. polecam
OdpowiedzUsuńhttp://naszapolana.blogspot.com/2011/09/wczoraj-bylismy-na-grzybach.html
A wy nie dość że w Kłopotnicy to jeszcze z Poznania - tak jak my, tylko że w Grudzy. Bardzo się uśmialiśmy czytając wasze przygody - to trochę jak deja vu. Też remontujemy stary dom ale nie jesteśmy ortodoksami z powodów czysto przyziemnych - forsa. I ostatnio nasza sąsiadka bardzo ładnie się zapytała: do Grudzy? tutaj? przecież tu nic nie ma....
OdpowiedzUsuńpozdrawiamy M. i P.
M. i P. ...
OdpowiedzUsuńCo za wiara!
Czemuż jeszcze nie napisaliście na kanapa@tlen.pl
któremu numerowi w Grudzy powinniśmy się baczniej przyglądać? (A przyglądamy się wszystkim mijanym, przy czym remontowanym przyglądamy się nadmiernie.)
Kolejni zapaleńcy, tym razem w Rząśniku (Góry Kaczawskie): kupili, zaczynają. Warto "zaprenumerować" blog Przemka: "Będzie też prywata: kupilśmy stary dom w tej okolicy. Co więcej, chcemy w nim mieszkać. Wymaga sporego remontu (o którym mam blade pojęcie), więc poważniejsze decyzje będziemy konsultować z szanownymi czytelnikami. Jakoś to będzie". To cytat.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was wszystkich, kciuki ściskam i z zapartym tchem czytam.
Tomek Pryll vel krkonos (vel Karkonosz).
To jest skarb w ogrodku. Galaretka z gruszki pigwy (Gelée de poires de Coings po francusku)mi przypomina bursztynowe korale moje Mamy! A smak jest wlasciwie jak bajce...Hmmmm Cudowie sie czymie zimowy cukierek
OdpowiedzUsuńMo z Liege