Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

sobota, 24 lipca 2010

Bezsens po naszemu.

Ot, takie małe apogeum bezsensu nam się w kwestii domu zalęgło. O imieniu stagnacja. Albo tkwienie.

Jak się jednak okazuje, nie bez przyczyny. To, co sprawia, że o jakichkolwiek działaniach postępowych mowy być nie może (czekanie na warunki zabudowy, projekt, pozwolenie na budowę), sprawia też, że jakakolwiek budowa będzie miała szansę się rozpocząć.

Czas, który działać miał nam na nerwy, okazuje się działać na naszą korzyść, jeśli chodzi o finanse. Przynajmniej taką mamy nadzieję, wykonując karkołomne, ryzykowne posunięcia, mające przesunąć naszą sytuację finansową z kategorii "nędznego budżetu" do sfery "fortuny", którą prędzej czy później (ze wskazaniem na prędzej) wpakujemy w ratowanie zagrzybionego i zgrzybiałego przybytku. Jak się okazało (po rzucie okiem na projekt koncepcyjny, który ostatecznie przyjęliśmy bez żadnego ale, dostrzegając, że to co wydawało nam się bez sensu, jest jednak głęboko uzasadnione) będziemy potrzebować dużo, dużo, dużo więcej siana, kasy, keszu, gotówki, złociszy, forsy... (Żeby nie było - nie jesteśmy zaskoczeni. Po prostu nadszedł odpowiedni moment, żeby spojrzeć prawdzie w oczy. Odpowiedni, czyli obfitujący w obiecujące perspektywy.)

Błąkanie się po meandrach biznesu przynosi nam nowe idee. Do ich realizacji (a tak nam przyszło do głowy, by przy okazji podnieść z ruiny Mirsk, trochę go rozruszać turystycznie) potrzeba tak dużo kasy, że bez szaleńczego kłusu przez parkiety (lub kolektury) się nie obędzie.

Jesteśmy przeklęci. Albo predestenowani. Jest też inne, bardziej adekwatne określenie. Jesteśmy po prostu głupi. Ale za to - jacy z siebie zadowoleni! Aż ręce nam opadają.

I jeszcze słowo o projekcie. Lifting będzie znaczący. Oto nowy look numeru 8, nieco bunkrzasty. Forteca wśród pól.Chcieliśmy swobodnej wariacji na temat materiałów, z których zbudowany jest dom? No to ją mamy! Mamy też nadzieję, że nie zbankrutujemy, zanim nastanie wiosna.

10 komentarzy:

  1. Prawdziwa forteca się szykuje. Na papierze wygląda fajnie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. fajnie się zapowiada, a jakby tak w ramach rozruszania jakiś jarmarczek, to wiecie,żem chętna:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja już widzę do tej elewacji piękne drzewa, łąkę , pnący się bluszcz i uśmiechniętych gości przybywających tłumnie na Waszą urokliwą agroturystykę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Projekt robi wrażenie, nie ma co!! Powodzenia w Waszych przedsięwzięciach biznesowych życzymy, no i rychłej realizacji :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Z remontami już tak jest, że okresy "tkwienia" występują cyklicznie na przemian z okresami "braku wytchnienia". Póki możecie, zbierajcie siły i środki, bo ani się obejrzycie, a projekt ruszy i nie będzie sposobu żeby go zatrzymać! czego Wam z resztą szczerze życzymy... I przy okazji zgłaszamy się z uprzejmą prośbą o obszerniejszą dokumentację zdjęciową projektu... pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  6. Witajcie ZIŁy... śledzę poczynania bacznie, acz w milczeniu. sprawy przyziemne zajęły głowę. Zali sugestię mam dla Was do przemyślenia w ten czas stagnacji i podzielić się muszę. Pomyślcie o funduszach unijnych.. np. z Europejskiego Funduszu Rozwoju Wsi Polskiej, albo Regionalnego Programu Operacyjnego, albo jakiegoś programu rozwoju przedsiębiorczości młodych małżeństw... Choć szmalu to teraz nie da, to myślę, że macie ogromne szanse, czy dobrym opapierolowaniu Waszego szaleńczego marzenia, na spore dofinansowanie z UE ( może jakiś zwrot kosztów czy coś..) wszak kapitał własny macie... UE uwielbia takie pomysły, chętnie da kasę trzeba tylko brać ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. FF - fantastyczna forteca :))

    OdpowiedzUsuń
  8. Ha, etap przystanek to jakoś mi normalnie brzmi, całkiem nie wrogo:) Wypasieni jesteście w tym co robicie i żaden znak stopu tu nie ma uzasadnienia...
    Na to w sumie liczę ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Brr...stagnacja i marazm...nie ma nic gorszego!
    Ciekawy jestem ile czasu spędziliście nad projektem domu...jako przerysowywałem go naście razy a i tak buduję inaczej...

    OdpowiedzUsuń