Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

niedziela, 16 lipca 2017

Inwestor drugiej kategorii.

Inwestor (hahaha) drugiej kategorii musi czasami radzić sobie sam. Brakuje dla niego mocy przerobowych, potrzebnych akurat i - w zasadzie - nieustająco - u inwestorów (tu już bez kpiącego śmiechu) pierwszej kategorii, zakasuje więc rękawy i konstruuje przyrząd do odmierzania odległości w dachówce wraz ze stołem wiertniczym.




Inwestor drugiej kategorii miał kilka lat temu wizję własnoręcznego postawienia domu na nogi, toteż nie może narzekać, a jedynie cieszyć się, że będzie mógł używać sformułowania "odbudowaliśmy dom" trochę mniej przekłamując rzeczywistość.

Istotne jest to, że inwestorzy drugiej kategorii mają niezastąpionych sojuszników, którzy na przykład przerobili już wiercenie w dachówkach i mogą pożyczyć fajną wiertarkę, albo lubią słuchać płyt z samochodowego głośnika szczególnie na wsi, wykonując przy okazji jakieś pożyteczne (dla inwestorów) zajęcia. Z takim zapleczem ludzkiej życzliwości przystąpić więc może inwestor drugiej kategorii do wiercenia 13 000 otworów w 13 000 dachówek i chociaż pierwsze starcie kończy się wynikiem 115 - 12 885 (dla dachówki), inwestor drugiej kategorii śmiało budzi się rano i po zarobieniu ciasta na chleb z otwartą przyłbicą wraca do pojedynku.



P.s.Informacja dla fanów robót ciesielskich - póki co nadal trwa struganie (dwanaście wiader trocin przydało się w ogródku, a sporo nadal jest do pozyskania) - panów miało być czterech, ale jakoś tak wyszło, że tych dwóch nie ma, jeżeli nie zacznie padać, to w połowie tygodnia...zacznie się poprawianie źle umocowanych w wieńcu szpileczek... no właśnie. Możemy jednak zapewnić, że gdy nastaną TE DNI, będziemy focić bez opamiętania!

8 komentarzy:

  1. Pierwsze starcie 115:12885, to brzmi bardzo OKEJ.
    Mam jednakowoż nadzieję, że urobek dzienny nie wyniósł 115 dachówek?
    Życząc powodzenia w wykonywaniu zgrabnych dziurek, zadaję jednak dręczące mnie pytanie; jak się poprawia źle umocowane szpileczki w wieńcu ( betonowym jak mniemam, i już dawno zastygniętym )? Wypowiadając magiczne zaklęcie, które cofa czas na malutkim odcinku czasoprzestrzeni, obejmującym kawałek wieńca i jedną szpilkę, następnie w płynnym znowu betonie tę szpilkę się właściwie ustawia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie był to na szczęście potencjalny urobek dzienny, a jedynie efekt uboczny fazy testowania wierteł. Urobki półdzienne (tyle wyściubimy czasu na wiercenie) mają szansę wynosić około 400-500 sztuk.
      Jeżeli chodzi o szpileczki, trzeba nawiercić, chuchnąć i dmuchnąć i użyć kotwy chemicznej oraz zasobów konta bankowego - już to widzieliśmy, bo poprawianie odbywać się będzie po raz drugi...szpileczki pod belki stropowe też były nie tam, gdzie trzeba. (Uprzedzając pytanie - wykonawca nie uwierzył, że źle zrobił, no bo przecież zrobił idealnie.)

      Usuń
    2. * Tfu, to nie szpileczki były w złych miejscach, tylko zbrojenie pod takie te, betonowe. Na strop szpileczek nie było w ogóle, ups. C.d.o tym, że wykonawca nie uwierzył, że coś zrobił nie tak zgadza się w 100%.,

      Usuń
    3. No żeż nie wiedziałam, że w tworzeniu konstrukcji betonowych czy budownictwie wiara odgrywa tak wielką rolę. Wykonawca, człowiekiem wielkiej wiary najwyraźniej był. A wy, może powinniście więcej się modlić?

      Usuń
    4. Zaklinanie rzeczywistości może mieć tu znaczenie...musimy się na tym bardziej skoncentrować:)

      Usuń
  2. Jak się potrafi to się robi :) Podoba mi się :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba tych panów dwóch widziałam ostatnio, jak na maliny za Grudzę jechałam 😃 Czekam cierpliwie na postawienie Staruszka "na nogi".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niewykluczone, że to byli oni:) Prawda jest jednak taka, że ktoś jeszcze tam buszuje, co mało nas cieszy:(

      Usuń