Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

wtorek, 18 lipca 2017

Jeszcze troszkę.

Nadal dziurkujemy dachówki. Wcześnie rano (przed pracą) i po południu (po pracy).
Czekamy także na zamówione w Casto wiertła, potrzebnych nam jest ich (jedynie...) ponad sto.

Dachówki (od Sturmów z Freiwaldau) występują  w odmianach miłej i niemiłej.
Niemiłych jest więcej, przewiercenie jednej potrafi zająć nawet kilka minut. W miłe wiertło (JCB 5 mm, do betonu - gdyby ktoś chciał zapytać - najlepsze z przetestowanych, choć szczęśliwe - wcale nie najdroższe) wchodzi jak w masełko.



Walczymy zawzięcie, jednak jeszcze troszkę zostało nam do przewiercenia.























15 komentarzy:

  1. Podziwiam :) i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. :-@
    Ja sie nie znam i dlatego pytam: skoro to sa dachowki z odzysku czyli juz byly na dachu,tak? to jak byly poprzednio bez tych dziurek...?
    Powodzenia
    A

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I nam przychodziło do głowy do pytanie:)
      Teoria jest taka: wcześniej były kładzione na zaprawę, było też do nich wygodne dojście od spodu w razie czego, bo poddasza były nieużytkowe... no i wcześniej były nowymi dachówkami, teraz wiele jest pokrzywionych i teoretycznie może to osłabiać przyduszanie się ich nawzajem:)

      Usuń
  3. Chyba nie wiercisz wszystkich, które będą kładzione?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiercimy. Najpierw była mowa o "co którejś", następnie wykonawcy zaczęli iść w kierunku "co drugiej", by ostatecznie pójść na całość.
      Prawda jest jednak taka, że być może dryfowanie w tym kierunku wywołał w nich inny dach i inna (o wiele, wiele bardziej pokręcona) dachówka, więc niewykluczone, że po przeprowadzeniu kolejnych rozmów z 13000 będziemy musieli przewiercić TYLKO 6500 :D

      Tak czy siak praca to raczej nieciężka, a jedynie czasochłonna.

      Usuń
    2. Medytatywna taka praca. Rozwija ducha. Powodzenia.

      Usuń
    3. No właśnie, nomen omen - święte słowa!

      Usuń
    4. No nie przesadzajcie. Mocuje się wszak te przy szczytach, kalenicowe, okapowe i w połaci ewentualnie co piatą, jak sie ktoś upiera. To jest karpiówka? Bo nie widzę już ze starości.
      Powodzenia więc w dziurawieniu.

      Usuń
    5. Karpiówka Izydorze, karpiówka.

      Usuń
    6. Znam to zajęcie... przepalania wierteł :) Te twardsze potrafią być bardzo oporne, ale za to są lepszej jakości bo mniej nasiąkliwe. Ich twardość wynika z wyższej temp. palenia... to dobry materiał, praktycznie niezniszczalny:) za to niezniszczalne wiertła stają się szybko zniszczalne :D

      Pozdrawiamy nieustających w boju :)

      Usuń
    7. ...aaa, pewnie Wasza wiertarka stołowa nie ma udaru... w moim przypadku sprawdziła się najlepiej wiertarka ręczna z udarem... tyle że nie może to być udar za mocny bo dachówka pęka... Mała ręczna wiertarka z udarem daje radę, znacznie skracając czas wiercenia.

      Usuń
    8. O to, to - sfajczone wiertła, jak miło, że dzielimy z kimś to doświadczenie!
      Jeżeli chodzi o wiertarki, mamy dwie - udar w ręcznej uznaliśmy na zbyt agresywny, ale i bez daje ona radę - jednak, zachęceni cudzym doświadczeniem spróbujemy znów (choć budowlańcy przekonywali, żeby się udaru wystrzegać). Czekamy teraz na odsiecz (Babcię Okrucha i Małej Kozy), by lecieć z kosem na cztery ręce :D Póki co, dwie zawsze są zajęte dostarczaniem żywności, grą z badmintona, puszczaniem baniek mydlanych, wyrywaniem pożyczonych płyt z niebezpiecznych uścisków małych łapek...

      Usuń
  4. Oooo, temat starych dachówek bardzo mnie aktualnie interesuje! Co prawda zdecydowaliśmy, że na domu ułożymy nową dachówkę, ale już budynek gospodarczy będzie miał z powrotem ułożoną starą dachówkę i ten post jawi mi się jak manna z nieba :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny wpis. Cenne porady i wskazówki. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń