Jak co roku (poza wyjątkami podyktowanymi przychodzeniem na świat dzieci) z okazji DODP udaliśmy się do Śledziby, gdzie, jak widać, A. i R. rozegrały, przy współudziale niezmordowanych ojców, swój pierwszy sparing.
Mieliśmy też przelotną okazję poznać właścicieli pewnych krów.
(Nie zapominamy o Roxi, skoro to pies morderca- strach się narażać i nie wspomnieć. Roxi też tam była!)
***
Budowa nabrała tempa. (Choć za momencik znów na chwilkę przystopuje w oczekiwaniu na ekipę od dachu.)
Jako entuzjaści wszelkich imprez, musimy już powoli zastanawiać się nad wiechą.
Jest spora szansa na to, że nasz nowy Staruszek powróci do swej dawnej kondycji jeszcze zanim dzieciaki dorosną.
Niech sie tak stanie!
OdpowiedzUsuńA
powodzenia! :)
OdpowiedzUsuńNiech się spełni! Ostanie zdjęcie baardzo mi się podoba. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńTo ja myślałem że G tak zawzięcie kosił trawę już na tydzień w przód aby ładnie wyglądało podczas DODP, a to już wtedy szykował ring :)))) Widzę że tatusiowie nie tylko kibicowali, ale brali czynny udział w meczu :) ...kto wygrał???
OdpowiedzUsuń