W czwartek człowiek wchodzi po tych swoich wyczekanych schodach, widzi ściany kolankowe i się cieszy. Jak głupi! Biega od okna do okna (których oczywiście nie ma, ale widać już, gdzie będą) i podziwia widoki.
W piątek trzeba jechać z Potomkiem na mecz, a z Kozą zostać w domu, więc na pół dnia spuszcza
się z oka akcję budowlaną.
W sobotę się sądzi, że się jedzie oglądać zbrojenie wieńca, a widzi się nowe ściany.
W pierwszej chwili widok generuje radość - wszystko rośnie, widać co gdzie będzie, normalnie prawie można się wprowadzać...Po chwili jednak pojawia się refleksja.
Przecież teraz miały być tylko szczyty i ścianki kolankowe.
Przecież nic, nic poza rzeczami, których już nie cofniemy, oraz tymi, które mają być ciepłe i ciche, miało nie być z tego nieszczęsnego pustaka.
Chcemy stare cegły. Stare, pełne, normalne i ŁADNE cegły.
Znowu okazało się, że...warto rozmawiać, warto uprzedzać fakty, nie ma głupich pytań, a nawet jeśli są - lepiej zrobić z siebie kretyna, niż się później leczyć nerwy nadmierną ilością ciastek oraz, że nie należy jechać na wakacje, jak się chce mieć zrobione tak, jak się chce, a nie tak, jak może się mieć w wyniku niedopowiedzeń i nieporozumień.
Na szczęście wszystko jeszcze da się odkręcić.
P.s.Akcja ucieczkowa K., naszego ex wykonawcy, zakończyła się w miarę szczęśliwymi finałem. Podstępny telefon do zakładu pracy dziewczyny zaginionego w akcji (a dokładniej - w Niemczech) zaowocował zwrotem projektu oraz innych zasobów. Jedynym, co nam zostało (poza niesmakiem) z tej przygody, są liczne, ciężkie i nie nasze graty budowlane, z którymi zaczyna nam robić się ciasno.
Tak czy tak , skorupa domu na ukończeniu, no prawie na ukończeniu , a to dopiero czerwiec sie zaczął. :)
OdpowiedzUsuńStaramy się, by Twoja Wieka Teoria o czasie trwania remontu/budowy zgodnym z numerem domu znalazła u nas potwierdzenie. Zostały nam cztery miesiące. Jest realna szansa, że do tej pory będzie dach, okna, drzwi i szczęśliwy finał kanalizacji. Czy to wystarczy, by dostać zaliczenie w terminie?
UsuńZgodnie z tą teoria ja mam jeszcze 13 lat :). Niemniej zakładam , że rok 2084 to dobry termin :)
UsuńCzas się wprowadzać... będzie dozór na miejscu :)
OdpowiedzUsuńJeszcze chwila i będzie gotowy ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ta Wasza "niebudowa" dość sprawnie się buduje. A że nie wszystko idzie jak po maśle...Będzie co opowiadać wnukom przy kominku. Pozdrawiam serdecznie jak zwykle
OdpowiedzUsuńNie straszcie numerami! Domek pod Orzechem jest pod... 92 :)
OdpowiedzUsuń