Najbardziej chyba rozbuchane są nasze chęci do działania, bo oczywiście jak pada i się nie bardzo może, to się najbardziej chce. No to siedzimy w domu (ale nie w tym, o którym tu ciągle mowa) i chcemy.
A kiedy czasem uda nam się przejechać obok Staruszka, uszczkniemy jakiegoś chwaścika, to znów rozsadzimy sałatę.
Trzeba by skończyć taras, zasadzić poziomki stacjonujące obecnie na naszym "miejskim" balkonie i pozbierać trylion czarnych, niemiłych ślimaczydeł, które zaraz po naszym wyjeździe zajmują się konsumpcją roślinnego żłobka. Na szczęście paproć, za którą bardzo jesteśmy wdzięczni niejakiemu D., już rośnie i niebawem da się z pewnością przerobić na ekologiczny oprysk odstraszający naszych najgorszych (i - mamy nadzieję - jedynych) wrogów.
A kiedy czasem uda nam się przejechać obok Staruszka, uszczkniemy jakiegoś chwaścika, to znów rozsadzimy sałatę.
Trzeba by skończyć taras, zasadzić poziomki stacjonujące obecnie na naszym "miejskim" balkonie i pozbierać trylion czarnych, niemiłych ślimaczydeł, które zaraz po naszym wyjeździe zajmują się konsumpcją roślinnego żłobka. Na szczęście paproć, za którą bardzo jesteśmy wdzięczni niejakiemu D., już rośnie i niebawem da się z pewnością przerobić na ekologiczny oprysk odstraszający naszych najgorszych (i - mamy nadzieję - jedynych) wrogów.
W każdym razie, gdy odwrócimy się do ich ulubionego miejsca plecami, możemy sobie popatrzeć na nasze rachityczne wiśnie i czereśnie.
Pracujemy na nimi i wygląda na to, że powoli zaczyna odnosić to jakiś skutek.
Wszystko to nie zmienia faktu, że to właśnie ten (no, może trochę bardziej dopracowany w niektórych szczegółach) obrazek chętnie widzielibyśmy codziennie, wracając do Domu.
P.s. Jak każdy wróg, także ten wyjątkowo niecny i wyjątkowo czarny(charakter), w swej strategii podejścia ofiary zawarł skuteczną broń - ułatwianie ofierze (czyli nam) życia - nie da się ukryć, że nikt, tak jak on, nie posprząta nam w ogrodzie.
Macie jakiś magiczną recipe na miksturę z paproci na ślimaczydła??? Podzielcie się... paprocie i ślimaki już mam...
OdpowiedzUsuńja tez poprosze :-) 'nasze' paskudztwa nawet kwiatkom nie idpuszczaja :-(
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
A
Szczerze mówiąc jeszcze nie próbowaliśmy tej metody, bo jak wiadomo paprocie są pod ochroną (poza jednym chyba gatunkiem, którego oczywiście nie umiemy rozpoznać) i najpierw musieliśmy dorobić się własnej. Mamy zamiar zrobić z niej gnojówkę i opryskiwać wszystko wszerz i wzdłuż. Może zadziała...
UsuńChyba 1 kg paproci na 10 l wody. I podobno roztwór musi być stężony.
Jeżeli ktoś się orientuje biegle w tym temacie, to chętnie poczytamy:)
znalazłem recipe w sieci... jest tego ogrom, ale ten przepis z bulionem ze ślimaków mnie przeraża :o
OdpowiedzUsuńhttp://forum.gazeta.pl/forum/w,51422,108168299,,do_nawozenia_i_opryskow.html?v=2
Żer wsobny też jakoś nas nie przekonuje...a wymieniany jest także i tutaj: http://forumogrodnicze.info/ , w naszej ogrodowej Biblii.
UsuńPomysł z paprocią mi się podoba, zwłaszcza, zę moja rozpleniła się nieziemsko. A wiosna rzeczywiście w pełni- nasza poniemiecka czereśnia cała obrzucona kwieciem.
OdpowiedzUsuńNasze poniemieckie(?) drzewka obrzucone są mrowiskami, co nie jest dziwne, zważywszy na ich dawny zgon poprzez ścięcie.
UsuńMusimy w takim razie przystanąć w Gierczynie i pogapić się na jakiś konkretniejszy okaz:)
Piękna wiosna u Was, nawet kwiatki jakieś niezwykłe... może to zapowiedż czegoś niezwykłego?!
OdpowiedzUsuńPiękne okoliczności przyrody ! Nareszcie wszystko budzi się do życia... nie tylko kwiaty, ale i muszki i robaczki i karaluszki :)
OdpowiedzUsuńAle kwiaty zacne macie!
OdpowiedzUsuńpozdro dla ślimaków!