Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

poniedziałek, 7 listopada 2016

Czekamy, czekamy...

Czekamy. Na pięterko. Na dach. Na pogodę. Na czas wykonawców.

Wpadliśmy ostatnio "do domu" pełni obaw, że zwiejemy stamtąd nie wysiadłszy z samochodu, przytłoczeni nieładem i zdewastowani moralnie z powodu niepodołania budowie.

Okazało się, że nie jest tak źle (a może po prostu przywykliśmy?), a nasza uporczywa  nieobecność bardzo odpowiada szpakom i sarnom. Niech się nacieszą, bestie, bo w przyszłym roku się tu przeprowadzamy, jak widać.


3 komentarze:

  1. My również czekamy. Na waszą przeprowadzkę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Doczekacie sie, doczekacie...
    Pozdrawiam
    A

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha ha, ciekawe ze blog o perypetiach z remontem domu nazywa sie "daleko od szosy" a jak widac na zdjęciu szosa dotyka działki z domem :).

    OdpowiedzUsuń