No cóż, może nie widać tego zbyt wyraźnie, ale czekając na cud w sprawie dachu (dzwonimy i dzwonimy, żadnych wycen, żadnych konkretów...) walczymy z zielonym żywiołem.To znaczy -walczyliśmy, gdyż po dziewięciogodzinnej bitwie (rozłożonej na kilka dni), poszło łożysko w spalinowej kosie. Może czas przeprosić się z tą z napędem ręcznym?
Brak naszej obecności na włościach przez kilka miesięcy zaowocował...jedną poziomką.
Mamy za swoje.
Opis tej walki brzmi dziwnie znajomo... sila natury nie jedneg zaskoczyla. Pocieszajace jest, ze nadchodzi zima gdy wegetacja zwalnia
OdpowiedzUsuńA czy ten dach to na pewno JUZ ma byc kladziony? Moze fachowcy od dachu czuja, ze chyba jeszcze jedna (?) kondygnacja pod tym dachem bedzie (tylko pytam na podstawie zdjecia)
Pozdr
A
Owszem, owszem, dach nie jest pierwszy w kolejce, ale bez jako takiej pewności, że ktoś go jednak zrobi, nie chcemy kłaść drewnianego stropu, który jest pierwszą rzeczą do zrobienia w tej chwili. Fachowcy od dachu...chyba po prostu nie czują naszego dachu;)
OdpowiedzUsuńFajne zdjęcia, takie nietypowe kompletnie.
OdpowiedzUsuńZdjęcia ciekawe, a poziomka jedna to znak, że w tym miejscu jest wielki potencjał... Zauważ, kilka miesięcy nieobecności a poziomka się ukazała :)
OdpowiedzUsuńMoże to jakiś znak? Warto o tym się zastanowić.
OdpowiedzUsuńWszystko zarosło widzę trochę, ale czekam na kolejny etap :)
OdpowiedzUsuńOj ZiŁy, walka z zielenią to stały element życia i budowy czy nie/budowy. Osobiście do walki wręcz wolę kosę spalinową...
OdpowiedzUsuńSkoro macie już poziomkę, to proponuję abyście kupili sobie jeszcze pszczółkę. Przecież poziomkę trzeba zapylić na wiosnę.
Nieustające pozdrowienia z zabagnionego placu budowy ;)