Okazało się, że wystarczy poprawić lekko feng shui, żeby sprawy zaczęły stawiać się do pionu same.
No dobra, trochę im pomogliśmy, po raz kolejny zadzwoniliśmy do człowieka od dachu, jedynego, który nie wypowiedział się negatywnie o grubości więźbowych belek. Odebrał, o rajusiu, odebrał!!! (Wielu po zobaczeniu projektu już nie odbierało....) Gdy tylko wróci z urlopu...będziemy rozmawiać dalej.
Prawda jest taka, że bez kogoś, kto zrobi nam dach, nie możemy ruszyć ze stropem i piętrem i to właśnie bezowocne poszukiwania kazały nam zbłądzić w stronę marazmu i rozpaczy (ale już nam przeszło). Z resztą -podobno każdy związek co jakieś siedem lat przechodzi kryzys, a przecież już za chwilkę stuknie nam (Temu Domu i nam) okrągłe siedem lat!
Dobra wiadomość.
OdpowiedzUsuńDo dzieła Kochani. 3mam kciuki.
Dobra wiadomosc :-)
OdpowiedzUsuńOby 'czlowiek od dachu' zawsze odbieral Wasze telefony ;-) i (z)robil co jest do (z)robienia
Powodzenia
A
Świetnie :). Dach to jak czapka zima , lub parasol jak deszcz pada :)
OdpowiedzUsuń