Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

środa, 16 września 2015

Nasz mały Ciechocinek.

Jakiś czas temu znaleźliśmy ludzi, którzy wyciągają Oldboja ku górze.
Powolutku.
Najpierw wzięli się za taras. Szalunek który wykonali, szczególnie podczas pielęgnowania betonu (czyt. lania wody), przywodzi nam na myśl tężnie w Ciechocinku.


Obecnie czekamy na jeden mały, acz zasadniczy, życiowy przełom, by po jego nastąpieniu zająć się laniem wieńca.
W międzyczasie Potomek stał się uczniem szkoły o wszystko mówiącym imieniu Osadników Ziemi Mirskiej.
Jednym słowem - na brak zajęć nie narzekamy.

8 komentarzy:

  1. Kto zaglada bedzie mogl przeczytac ;-) i to, w sumie, dobre wiesci!!!
    Niech sie mury pna do gory
    Pozdr
    A

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze czekacie?... Powodzenia (na wszystkich niwach) ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze, ze się dzieje :)/Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. najciekawsze w tym, że Przełom Życiowy, na który czekacie, już nie będzie osadnikiem :)

    OdpowiedzUsuń
  6. przydałyby się szalunki stropowe do dalszych prac albo rusztowanie ...

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam nadzieję, że prace przebiegły/przebiegają bez problemów ;)

    OdpowiedzUsuń