Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

niedziela, 17 maja 2015

...

Dom rośnie.  (Dla wątpiących - na obu fotografiach ten sam dom. Kolejno: atrapa stodoły w fazie wczesnego upodabniania się do tejże i prawie-jak-nowy Oldboj.)





























Przy okazji wizytowania budowy spotykamy tubylców. Jedni są zieloni (a myśleliśmy, że tacy to tylko w
filmach!),
inni prawie czarni - z tych drugich cieszymy się  trochę mniej. Na widok wiewiórki szarej na skraju szosy w rębiszowskim lesie podskoczyliśmy z zachwytu, który szybko minął, gdy przeczytaliśmy, że prawdopodobnie już niebawem wygryzie z okolicy nasze rude baśki.

Zupełnym optymizmem za to napawa nas nasz ogródek warzywny, skrzętnie ukryty przez upadaniem nań gruzu i przypadkowym zadeptaniem. Mamy rabarbar, czosnek, poziomki i truskawki - czego chcieć więcej?









4 komentarze:

  1. Faktycznie: zielono tam :-)
    pozdr
    A

    OdpowiedzUsuń
  2. Dom rośnie i serce razem z nim. Fajne uczucie, co?
    :))))
    Zgrabne te Wasze kamyczki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bez przeczytania postu w życiu bym nie powiedział, że to jeden budynek. Ciekawy jestem efektu końcowego ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hi, Really great effort. Everyone must read this article. Thanks for sharing.

    OdpowiedzUsuń