Dom rośnie. (Dla wątpiących - na obu fotografiach ten sam dom. Kolejno: atrapa stodoły w fazie wczesnego upodabniania się do tejże i prawie-jak-nowy Oldboj.)
Przy okazji wizytowania budowy spotykamy tubylców. Jedni są zieloni (a myśleliśmy, że tacy to tylko w
filmach!),
inni prawie czarni - z tych drugich cieszymy się trochę mniej. Na
widok wiewiórki szarej na skraju szosy w rębiszowskim lesie
podskoczyliśmy z zachwytu, który szybko minął, gdy przeczytaliśmy, że
prawdopodobnie już niebawem wygryzie z okolicy nasze rude baśki.
Zupełnym optymizmem za to napawa nas nasz ogródek warzywny, skrzętnie ukryty przez upadaniem nań gruzu i przypadkowym zadeptaniem. Mamy rabarbar, czosnek, poziomki i truskawki - czego chcieć więcej?
Faktycznie: zielono tam :-)
OdpowiedzUsuńpozdr
A
Dom rośnie i serce razem z nim. Fajne uczucie, co?
OdpowiedzUsuń:))))
Zgrabne te Wasze kamyczki.
Bez przeczytania postu w życiu bym nie powiedział, że to jeden budynek. Ciekawy jestem efektu końcowego ;)
OdpowiedzUsuńHi, Really great effort. Everyone must read this article. Thanks for sharing.
OdpowiedzUsuń