Nie sądziliśmy, że przyjdzie nam kiedyś napisać tutaj takie słowa. Ale przyszło.
Postanowiliśmy zamknąć* bloga dla publiczności. Przyczyny pozostaną ściśle tajne.Jeżeli ktoś do nas przywykł lub podejrzewa, że zeżre go ciekawość
("udało im się, czy ciągle sprzątają te gałęzie sprzed sypiącego się domu?")
- znaleźć(i zapytać) nas jest zupełnie łatwo.
Powiedz "do widzenia!", Dziadku:
Dzięki Wam za te wszystkie lata! :)
Ahoj!
*22 XII 2013, do odwołania.
Szkoda, ale jeśli jest taka konieczność... to jest taka konieczność!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Też nam szkoda, ale właśnie...jest konieczność.
UsuńTaki fajny blog.........mam nadzieję że jeszcze wrócisz do nas?????Do zobaczenia.......Serdeczne pozdrowionka......I WESOŁYCH ŚWIĄT!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńKtóż to wie:) Do zobaczenia i Wesołych!
UsuńEj, no i teraz będę musiała rowerem co roku Kłopotnicę odwiedzać, żeby sprawdzić , co słychać???
OdpowiedzUsuńTak! Szczerze mówiąc właśnie dlatego zamykamy ;)
UsuńO, psiakość, ale kluczyki dla tych, co zaglądali i kibicowali wiernie, aczkolwiek po cichutku, będą rozdawane ?
OdpowiedzUsuńno w końcu
OdpowiedzUsuń[g]
no i co teraz...
OdpowiedzUsuńEch, a przeciez historia dopiero sie rozpoczyna... Ja poprosze o dostep:) Jesli sie zgodzicie - podam na jaki adres:)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego!
OdpowiedzUsuńDo zobaczenia?
powodzenia..... ale szykujcie sie na odwiedziny w Kłopotnicy albo Mirsku:)
OdpowiedzUsuńmnie szkoda, taki fajny blog i zamknięty uuuuuu!!!!
ale życzę POWODZENIA !!!!
http://leptir-visanna6.blogspot.com/
Czas mija i z co się z tym wiąże, wszystko mija. Przykro, ale tak widocznie musiało się stać. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDo zobaczenia Dziadku!
OdpowiedzUsuńSzkoda, ale jak mus, to mus. Czasem się tam w okolicy pojawiam, to sobie popatrzę, a może i sztachety dostanę.Wszystkiego dobrego teraz i w przyszłości!
eh no szkoda,co tu dużo mówić,emocje rosły w miarę czasu jak u Hitchcocka a tu koniec w połowie filmu ... :(
OdpowiedzUsuńPowodzenia.Może kiedyś jeszcze wrócicie ...
ten blog był o nie-budowie, zatem jeśli budowa się wnet zacznie, to będzie blog o budowie?dobrze myślę:)? bo jakoś tak szkoda zakończyć tak tę historię...
OdpowiedzUsuńech pisałem to co Ty :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńrozumiem, że dla szerszej publiczności?
OdpowiedzUsuńbo przecież szkoda zamykać na ament taki kawał życia i emocji?
to mogę prosić o kluczyk?
i co tu napisać? załamałam się:(
OdpowiedzUsuńHet ga jullie goed!
OdpowiedzUsuńMy już niedlugo będziemy na miejscu na stałe, więc jakoś przeżyję ;)
OdpowiedzUsuńNo nie, nie macie litoci... Najpierw oczekiwanie, trzymanie kciukow za udane sprawy urzedowe a teraz w najwazniejszym momencie ot tak koniec :( Mysle podobnie jak Kyja i z niecierpliwoscia czekam na nowy blog o budowie bo nawet gdybym chciala to mieszkam za daleko, zeby zobaczyc osobiscie jak dzialacie w tej "towarzyskiej Izerii". Wesolych swiat, szczesliwego nowego roku i odezwijcie sie :) Aga
OdpowiedzUsuńCóż możemy powiedzieć - polecamy koncepcję Inkwizycji. Bądźcie TU na stałe. Tu jest fajnie. Wszędzie blisko. I do Wszystkich blisko :) A jak już urządzimy te cztery pokoje, będziecie mogli przyjeżdżać, jeść ciasto, słuchać rzężenia kopalni i dowiedzieć się, jak to było podczas budowy. Kluczyków niestety nie będzie. ..za to nasz domofon działa:)
OdpowiedzUsuńNie ma sprawy, jak tylko sie urzadzicie to dajcie znac a napewno przyjade na kilka dni bo w okolicy duzo znajomych wiec trzeba bedzie " obskoczyc" wszystkich ;) Moze na drugi rok jak bede u mamy w Karkonoszach to podjade w Wasze strony bo bardzo bym chciala poznac Was w realu:) Kopalnia mi nie bedzie przeszkadzac bo mam z oknem glowna ulice wiec gorzej nie bedzie a ciasto tez moge upiec i przywiezc ze soba np. drozdzowke ze sliwkami i duza iloscia kruszonki ;) Opowiesci o budowie chetnie poslucham bo z tym jest roznie, troche radosci, troche stresu, irytacja a na koniec niedowierzanie, ze sie udalo. Zatem do zobaczenia ! Aga
Usuń...ooo, tak się rozkręciło że aż się zakręciło?
OdpowiedzUsuńA miałem nadzieję że będziemy ramię w ramię startować w nowym sezonie i zaglądać sobie w kąty.
Tak czy siak trzymamy kciuki za powodzenie waszej nie-budowy. Mamy nadzieję że kiedyś będzie nam dane zobaczyć światełko w oknie waszego kłopotnickiego domostwa. Od czasu do czasu możecie dać znać jakimś komentarzem na znajomym blogu.
z pozdrowieniami bagienni
Kąty stoją otworem, można śmiało zaglądać:)
UsuńNie omieszkamy też Was odzwiedzać.
Trzymałam i trzymak kciuki od pierwszego odcinka Waszej przygody. I będzie mi brak tych wpisów.
OdpowiedzUsuńJakby co to zna mnie Pacjan z Barcelony osobiście, więc może kiedyś razem pod te sztachety :)))
I takoż się napraszam jeśliby możliwość była o dostęp, aleć prywatności nie zamierzam burzyć i butami wlazywać.
Smutno jakoś się zrobiło...powodzenia!
OdpowiedzUsuńAno bardzo smutno:) a tak trzyamałam kciuki i teraz ciekawość mnie zabiej chyba...
OdpowiedzUsuń:)) powodzenia!
Ech, no życie rózne scenariusze pisze. Szkoda, ze sie nie dacie oglądać z daleka ;)
OdpowiedzUsuńpozdrówki :)
Powodzenia i mam nadzieje - do zobaczenia:-)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, ze za jakiś czas zajdzie konieczność powrotu. Pozdrawiam serdecznie i życzę Wam powodzenia!
OdpowiedzUsuń