Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

niedziela, 15 grudnia 2013

Refleksja, czyli rzecz o spóźnionym refleksie.

Nie sądziliśmy, że przyjdzie nam kiedyś napisać tutaj takie słowa. Ale przyszło.
Postanowiliśmy zamknąć* bloga dla publiczności. Przyczyny pozostaną ściśle tajne.

Jeżeli ktoś do nas przywykł lub podejrzewa, że zeżre go ciekawość
("udało im się, czy ciągle sprzątają te gałęzie sprzed sypiącego się domu?")
- znaleźć(i zapytać) nas jest zupełnie łatwo.

Powiedz "do widzenia!", Dziadku:



Dzięki Wam za te wszystkie lata! :)
Ahoj!

























*22 XII 2013, do odwołania.




33 komentarze:

  1. Szkoda, ale jeśli jest taka konieczność... to jest taka konieczność!
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nam szkoda, ale właśnie...jest konieczność.

      Usuń
  2. Taki fajny blog.........mam nadzieję że jeszcze wrócisz do nas?????Do zobaczenia.......Serdeczne pozdrowionka......I WESOŁYCH ŚWIĄT!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej, no i teraz będę musiała rowerem co roku Kłopotnicę odwiedzać, żeby sprawdzić , co słychać???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak! Szczerze mówiąc właśnie dlatego zamykamy ;)

      Usuń
  4. O, psiakość, ale kluczyki dla tych, co zaglądali i kibicowali wiernie, aczkolwiek po cichutku, będą rozdawane ?

    OdpowiedzUsuń
  5. Ech, a przeciez historia dopiero sie rozpoczyna... Ja poprosze o dostep:) Jesli sie zgodzicie - podam na jaki adres:)

    OdpowiedzUsuń
  6. powodzenia..... ale szykujcie sie na odwiedziny w Kłopotnicy albo Mirsku:)
    mnie szkoda, taki fajny blog i zamknięty uuuuuu!!!!
    ale życzę POWODZENIA !!!!

    http://leptir-visanna6.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Czas mija i z co się z tym wiąże, wszystko mija. Przykro, ale tak widocznie musiało się stać. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Do zobaczenia Dziadku!
    Szkoda, ale jak mus, to mus. Czasem się tam w okolicy pojawiam, to sobie popatrzę, a może i sztachety dostanę.Wszystkiego dobrego teraz i w przyszłości!

    OdpowiedzUsuń
  9. eh no szkoda,co tu dużo mówić,emocje rosły w miarę czasu jak u Hitchcocka a tu koniec w połowie filmu ... :(
    Powodzenia.Może kiedyś jeszcze wrócicie ...

    OdpowiedzUsuń
  10. ten blog był o nie-budowie, zatem jeśli budowa się wnet zacznie, to będzie blog o budowie?dobrze myślę:)? bo jakoś tak szkoda zakończyć tak tę historię...

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  12. rozumiem, że dla szerszej publiczności?
    bo przecież szkoda zamykać na ament taki kawał życia i emocji?
    to mogę prosić o kluczyk?

    OdpowiedzUsuń
  13. My już niedlugo będziemy na miejscu na stałe, więc jakoś przeżyję ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. No nie, nie macie litoci... Najpierw oczekiwanie, trzymanie kciukow za udane sprawy urzedowe a teraz w najwazniejszym momencie ot tak koniec :( Mysle podobnie jak Kyja i z niecierpliwoscia czekam na nowy blog o budowie bo nawet gdybym chciala to mieszkam za daleko, zeby zobaczyc osobiscie jak dzialacie w tej "towarzyskiej Izerii". Wesolych swiat, szczesliwego nowego roku i odezwijcie sie :) Aga

    OdpowiedzUsuń
  15. Cóż możemy powiedzieć - polecamy koncepcję Inkwizycji. Bądźcie TU na stałe. Tu jest fajnie. Wszędzie blisko. I do Wszystkich blisko :) A jak już urządzimy te cztery pokoje, będziecie mogli przyjeżdżać, jeść ciasto, słuchać rzężenia kopalni i dowiedzieć się, jak to było podczas budowy. Kluczyków niestety nie będzie. ..za to nasz domofon działa:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma sprawy, jak tylko sie urzadzicie to dajcie znac a napewno przyjade na kilka dni bo w okolicy duzo znajomych wiec trzeba bedzie " obskoczyc" wszystkich ;) Moze na drugi rok jak bede u mamy w Karkonoszach to podjade w Wasze strony bo bardzo bym chciala poznac Was w realu:) Kopalnia mi nie bedzie przeszkadzac bo mam z oknem glowna ulice wiec gorzej nie bedzie a ciasto tez moge upiec i przywiezc ze soba np. drozdzowke ze sliwkami i duza iloscia kruszonki ;) Opowiesci o budowie chetnie poslucham bo z tym jest roznie, troche radosci, troche stresu, irytacja a na koniec niedowierzanie, ze sie udalo. Zatem do zobaczenia ! Aga

      Usuń
  16. ...ooo, tak się rozkręciło że aż się zakręciło?
    A miałem nadzieję że będziemy ramię w ramię startować w nowym sezonie i zaglądać sobie w kąty.
    Tak czy siak trzymamy kciuki za powodzenie waszej nie-budowy. Mamy nadzieję że kiedyś będzie nam dane zobaczyć światełko w oknie waszego kłopotnickiego domostwa. Od czasu do czasu możecie dać znać jakimś komentarzem na znajomym blogu.

    z pozdrowieniami bagienni

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kąty stoją otworem, można śmiało zaglądać:)
      Nie omieszkamy też Was odzwiedzać.

      Usuń
  17. Trzymałam i trzymak kciuki od pierwszego odcinka Waszej przygody. I będzie mi brak tych wpisów.
    Jakby co to zna mnie Pacjan z Barcelony osobiście, więc może kiedyś razem pod te sztachety :)))
    I takoż się napraszam jeśliby możliwość była o dostęp, aleć prywatności nie zamierzam burzyć i butami wlazywać.

    OdpowiedzUsuń
  18. Smutno jakoś się zrobiło...powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  19. Ano bardzo smutno:) a tak trzyamałam kciuki i teraz ciekawość mnie zabiej chyba...
    :)) powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  20. Ech, no życie rózne scenariusze pisze. Szkoda, ze sie nie dacie oglądać z daleka ;)
    pozdrówki :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Powodzenia i mam nadzieje - do zobaczenia:-)

    OdpowiedzUsuń
  22. Mam nadzieję, ze za jakiś czas zajdzie konieczność powrotu. Pozdrawiam serdecznie i życzę Wam powodzenia!

    OdpowiedzUsuń