Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

czwartek, 23 sierpnia 2012

Ciąg dalszy niebudowy.

Czytamy w "Muratorze" wciśniętym nam (gratis)  przy kasie w markecie parabudowlanym przy okazji kupowania materiałów niekoniecznie budowlano-remontowych, że dom z bali do przeniesienia można nabyć za  wysublimowaną, aczkolwiek nie tak bardzo, kwotę.

-A może przeniesiemy sobie dom z bali, tymczasowo, a później (czytaj / w domyśle: po zakończeniu budowy) opchniemy go dalej? Ale na to pewnie potrzebne jest jakieś pozwolenie...
-Eeee, to nie.

Zmieniamy temat, a przynajmniej tak nam się wydaje.

-Stasiu, znasz jakąś piosenkę?
-Bob Budowniczy NIE DA RADY!

8 komentarzy:

  1. E tam. Jesteście tak kreatywni, że dacie radę :-) Można sobie taki dom postawić na platformie i niczym wóz Drzymały przesuwać metr w jedną czy druga stronę :-) Wszystko, co jest nieumocowane w ziemi może istnieć bez pozwolenia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie stawiajcie wozu, bo jak to mówią PROWIZORKI SĄ NAJTRWALSZE a TEGO AKURAT WAM NIE ŻYCZĘ:)

    OdpowiedzUsuń
  3. ech... a już liczyłam że wreszcie przeczytam o budowie, albo chociaż odbudowie, a tu ciągle NIEbudowa, trzeba chyba zebrać drużynę i do tych urzędasów się udać, niekoniecznie z pokojowym nastawieniem ;-P

    OdpowiedzUsuń
  4. z tego co wiem, do przeniesienia domu z bali potrzebny jest projekt - czyżbyście chcieli znów kilka lat oglądać architekta D.?
    ;)
    a poza tym co to za herezja do krainy domów przysłupowych jakieś bale nam ściągać (NIE DA RADY!)
    [i]

    OdpowiedzUsuń