Raz na jakiś czas (ściślej rzecz ujmując raz na dwa-trzy lata) nasza
ziemia obdarza nas wielką łaską i rzuca jakieś drobne w ramach
wynagrodzenia za opiekę. Rzuca pojedynczo. Czasami taka moneta nie ma
szansy przetrwać próby czasu i pozostaje tylko na zdjęciu.
Czasami jednak znajdujemy coś, co sypie się nieco mniej. Wczoraj po raz
trzeci (w ciągu 6 lat grzebania w ziemi) znaleźliśmy forsę. Jak zwykle - atak bogactwa nie był zmasowany. Nominały zawsze podobne...cóż, może jaka praca, taka płaca?! Biały obiekt obok skarbu - jak na nasze niewprawne, dyletanckie oko - jest ceramicznym guziczkiem. Też fajnie.
P.s.Super doskonały pomysł sprzed tygodnia, po dogłębnej analizie, uznaliśmy za niewydarzony. Nie da się uniknąć (nie)budowy, obejść jej, ani nawet przeskoczyć. Trzeba się za nią brać. I tyle.
:-) a nie mowilam: ekscytujace zdarzenia, niespodziewane zwroty akcji...
OdpowiedzUsuńno to powodzenia
A
Nam sypnęło groszem ( a raczej fenigami) , gdy zerwaliśmy podłogę w izbie :)
OdpowiedzUsuń