Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

sobota, 9 kwietnia 2016

Ile to wszystko kosztuje?

Coś się ruszyło. Mamy skończony wieniec, filar - jakiś taki nośny, więc się cieszymy, bo chyba ważny jest, naprawioną pękniętą (nową, jakże by inaczej) ścianę, drugą w naszej inwestorskiej (ha, ha) karierze wycenę dachu, która zawiera tak super esktra ekskluzywne rzeczy, że za równowartość takiego dachu moglibyśmy nabyć wyrychtowaną elegancko agroturystykę wraz z jej nieposzlakowaną opinią i tłumem nieustająco przyjeżdżających gości,mamy też duże zaległości towarzyskie oraz pytanie do rozwikłania spod poprzedniego posta.

Pytanie brzmi w skrócie: "ile"?

Otóż (nie)budowa kosztuje sporo zaangażowania, odrobinę nerwów, mnóstwo bezsensownej(bo i tak jej efekty zniszczą w międzczasie kolejne ekipy) acz satysfakcjonującej i przynoszącej spokój i radość pracy fizycznej, niezłe zamieszanie w życiu, konieczność godzenia "inwestycji" (ha,ha) z pracą oraz wychowywaniem dzieci, litry benzyny, gorycz po licznych włamaniach i kradzieżach.

Są też zyski. Duże. I zupełnie niematerialne.


Gdyby ktoś nie nie zorientował - załączona fotografia przedstawia nasze dzisiejsze dzieło.
Bo Ordnung muß sein!

6 komentarzy:

  1. w porównaniu z moją ( nie)przeprowadzką na wieś jesteście mega do przodu, pozdrowienia od "starej" blogowiczki :) nieustająco trzymam za Was kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O! Alez wiesci! Wieniec, filar! Czyli sie ruszylo :-)
    A zatem: keep going!
    Powodzenia
    A

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaległości towarzyskie potwierdzam ;)
    Ale z wiosną wszystko jakby bardziej do przodu... więc jest szansa na to i na tamto...
    Ściskamy ;)

    OdpowiedzUsuń