Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Dzieci-praca-Dom.

Przebywamy ostatnio (ostatnio, czyli od kiedy nieco poprawiła się pogoda) w nieustającym rozkroku między Dziećmi, pracą i Domem.


Nie da się ukryć, że na budowie raczej trzeba bywać, zwłaszcza, gdy pozwoliło się urządzić na niej co niektórym krajobraz po bitwie. Sprzątamy więc po... pracach rozbiórkowych(szalone tempo, minęły od nich już dwa albo trzy lata, kto by zliczył, idziemy jak burza, choć wygląda to raczej na kręcenie się w miejscu niczym tornado). Nie da się też ukryć, że własna praca ułatwia takie bywanie, będąc swoim własnym szefem można na przykład dogadać się ze sobą w sprawie w miarę elastycznego czasu pracy.

No to się dogadujemy.

2 komentarze:

  1. och takie to zycie...
    dobrze, ze trwacie
    powodzenia
    A

    OdpowiedzUsuń
  2. Dogadujcie się z szefem... dobrze widzieć Was w rozkroku ;)

    pozdrawiamy z bagien

    OdpowiedzUsuń