Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

poniedziałek, 15 lipca 2013

Trzeba by. (Z cyklu: refleksje o budowlanej niemocy.)

Trzeba by się za TO zabrać. 

Tylko że... tak strasznie nam się nie chce i tak bardzo nie bardzo wiemy jak!

Może trafi się nam znowu jakiś szczęśliwy zbieg okoliczności?
Może znajdzie się jakiś superbohater i wskaże nam drogę?

Sztuka Szczęscia,Lwóweckie Lato Agatowe 2013




7 komentarzy:

  1. my drogę znamy ale brak juz czasu na realizacje tego co bysmy chcieli...
    cieszcie sie młodościa póki czas....

    OdpowiedzUsuń
  2. Lepiej póżno raz, niż szybko i poprawiać wiele razy. Właśnie kładziemy kabel zrywając położone kamienie i ryjąc świeżo posadzoną trawę. ech. Profetycznie jakoś wiecie chyba co was czeka stąd tak strasznie się nie chce...
    elektrycznie z Grudzy
    pim

    OdpowiedzUsuń
  3. Ps
    niezły ten Agat.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bo motywacja rośnie z czasem realizacji :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Superbohaterem mojego męża jest youtube, gdzie są filmiki instruktażowe jak budować. Niedługo zabiera się za samodzielne postawienie ganku, a z budowlanką wcześniej nie wiele miał wspólnego. Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  6. Dacie radę jesteście młodzi. My też to przeżyliśmy , sześc lat remontowaliśmy zanim się wprowadziliśmy kolejne 7 lat mieszkamy i dalej są rzeczy do wykończenia.Teraz jak patrzymy jaką pracę włożyliśmy w remont to sami się dziwimy skąd w nas było tyle energii i samozaparcia.Mieliśmy wielokrotnie poczucie że remont nas przerasta .Wiadomo nie byłoby dylematów gdyby człowiek miał wór kasy na wszystko .Pozdrawiam Was cieplutko i zapraszam do siebie w wolnej chwili.

    OdpowiedzUsuń
  7. te kolana nadmuchanego superbohatera wypisz wymaluj jak moje ;) czyżbym była...? :)

    OdpowiedzUsuń