Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

poniedziałek, 16 lipca 2012

Sztuka szczęścia - importowana i rodzima.


Wysoka (monumentalna).

(Importowana z Czech, okresowo obecna we Lwówku.)



I niska.
(Trwała, rodzima.)


9 komentarzy:

  1. Parę groszy ten dach kosztował, więc musi mieć solidne umocowanie na gruncie. Się nie czepiajcie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi tam się czeska podoba zdecydowanie;]

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie rozumiem dlaczego nie ma tam mojej podobizny ( bom nie Czeszka?):)

    OdpowiedzUsuń
  4. o to ten kwiatuszek koło Lwówka gdzieś :D hahaha

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten dom z kolumnami do góry nogami to już sporo lat stoi tam porzucony. Zastanawiam się, czy przypadkiem inwestor nie zabił wykonawcy? :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. O matko, moje ulubione kolumny! Ilekroć tamtędy przejeżdżam, nie potrafię się powstrzymać od śmiechu;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak ja kocham te brązowe dachy i kolumienki...

    OdpowiedzUsuń
  8. To jeszcze nic - byliście w Gryfowie? uliczka pod górę z rynku, po lewej stronie? dom z datą 1637 z portalem 17coś tam? widzieliście klatkę schodową z drewnianymi ostatnimi piętrami? ze świetlikiem? wszystko rozjebane w 3? to coś po prostu niesłychanego - trochę jak Łazarz, ale bardziej przyjazne niż Wilda, i te bezwstydnie wychodzące spod zagrzybionego tynku napisy gustowną szwabachą... ech, jak tam pięknie, a jak musiało być pięknie kiedyś...
    pozdrawiam
    piotr zaraz z grudzy.

    OdpowiedzUsuń
  9. gazele biznesu na wakacjach?
    a internetu w komórce nie mają?
    no hallo... czujemy się skandalicznie porzuceni !

    OdpowiedzUsuń