Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

niedziela, 25 kwietnia 2010

Na dobry początek.

Prace postępują. Nie tylko nasze. Nr 7 wygląda na dzień dzisiejszy tak:



W naszym obejściu natomiast miła niespodzianka:



Działo się też na zewnątrz:













I wewnątrz:





Poza tym we wsi trwają prace nad systemem irygacyjnym. (Dokładniej rzecz ujmując - wylewanie szosy nad rowami.) Ciekawe, czy zniesie to nasze zawieszenie?



Dziś pożegnaliśmy na dworcu w Jeleniej delegację taniej siły roboczej. Czuliśmy się jak tubylcy, machając "Kamieńczykowi" odjeżdżającemu z A.(zwaną przez część z nas mamą, a przez jeszcze innych babcią) na pokładzie.
Czekamy na kolejne posiłki. Jutro dowiemy się, czy skarbówka w swej łaskawości pozwoli nam przekroczyć siedmiodniowy termin na korektę zeznania...Jeśli tak, już w piątek z radością powitamy A.!

P.s.Kogoś skusiły nasze kable. Szkoda tylko, że skoro już je pociął, to ich ze sobą nie zabrał, a jedynie pozostawił dyndające tu i ówdzie. Kupiliśmy nowe kłódki. Od jutra szukamy mieszkania w bliższej lub dalszej okolicy. Mrzonki na temat budów i remontów na odległość przechodzą do historii. Dziękujemy koneserowi kiepskich alukabli za pomoc w podjęciu decyzji!

3 komentarze:

  1. Balagan wielki, ale i tak zazdroszcze :) Co do kabli - zwykly, glupi wandalizm..a jednak trzeba miec wszystko na oku..
    U nas ktos rzucil pomysl budowy na odleglosc..z Anglii ;) Pomysl od razu upadl, ale na pewno nas nie ominie zalatwienie stad tych wszystkich papierow, co bedzie graniczace z cudem przez ta odleglosc :)
    Narazie jestesmy na etapie poszukiwania dzialki, ale nic ciekawego na horyzoncie. A chcielibysmy na Kaszuby, najlepiej juz teraz!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju latające drzwi, meble i co jeszcze?!!!!A remont na odległość to tylko mrzonka .Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się to dewastatorskie oblicze Zet i zidentyfikowane obiekty latające...Tym bardziej czekam na jutrzejszą wyprawę na Dolny Śląsk.

    A ten walec na ostatniej fotce. Mmmm. To już zupełnie znak że nie może mnie tam nie być. Pani Asfalt przybywa!

    OdpowiedzUsuń