Skoro wytrzymaliśmy trzy lata w oczekiwaniu na start, możemy przecież wytrzymać kolejne dwa, na przykład. Albo cztery. A może nawet... osiem! No dobra, ośmiu to chyba jednak nie możemy, a czterech, ani choćby dwóch nie wytrzymamy z innych względów.
Te inne względy to oczywiście znaki. Moglibyśmy powiedzieć "znaki na niebie i na ziemi", ale sprawa jest konkretna i wyłącznie przyziemna.
Jak wiadomo, pewnego dnia nastąpiła odwilż. Spłynął śnieg. Ludzie zaczęli się ożywiać, odzyskali chęci do pracy...a niektórzy (albo niektóry) z nich ożywili się na tyle, że tradycyjnie włamali nam się do domu.
Znowu.
Znowu, znowu, znowu.
I zrobił jeszcze większą dziurę w naszym zabytkowym (mamy nadzieję) portalu.
Nie wiemy, czy ulotniła się wraz z nim jedna z dwóch potrzebnych nam rzeczy - może trudno to zrozumieć, ale przyjęcie na klatę kolejnego włamania jest wystarczająco mało przyjemne, by chcieć jeszcze sprawdzać, czy w jego wyniku powstały jakieś straty materialne.
Szukamy więc przytulnego sanatorium dla widocznej na powyższym zdjęciu kupy drewna i wizualizujemy sobie ciepłą, wrześniową rozbiórkę wszystkiego, choć po obejrzeniu ostatnich zdjęć pewnego domu z piaskowca rozsądny letni termin wydaje nam się nieznośnie odległy.
Z rzeczy ogromnie pozytywnych - przydarzyła nam się sytuacja nie do przecenienia.
Musieliśmy zatrudnić elektryka do wykonania instalacji w dość newralgicznym dla wszelkich naszych poczynań miejscu. Wygląda na to, że mamy już drugiego niezłego fachowca na naszej białej liście.
P.s.Musimy znaleźć dobrego kierownika budowy. Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie...
No u nas na przykład muchy się ujawniły. Znak, że wiosna idzie.
OdpowiedzUsuńCzyli, mówisz, powinniśmy się cieszyć ze złodziejskich symptomów?
UsuńNie nie, ja mówię tylko, że muchy się ujawniły.
UsuńDobre! :)))
UsuńZazdroszczę białej listy fachowców, mimo że tylko dwa nazwiska na niej. Nasza kartka jest pusta...
OdpowiedzUsuńPowodzenia jak zwykle życzę.
Może waszych dwóch dopiero się ujawni:)
UsuńNie radzę brać z nas przykladu :), furor nas ogarnął. Ekipa ma domieszkę krwi grenlandzkiej i niestraszne jej deszcze ni mrozy. Dach rozebrali w jeden dzień a teraz kończą więźbę montować (jeszcze ze dwa dni).
OdpowiedzUsuńTo doskonale, może zdążą przed zimą ;)
UsuńNas też dołuje każda kradzież, każda próba włamania do naszego izerskiego domku. Zazwyczaj szkody są raczej bardziej moralne niż materialne, ale i tak boli...
OdpowiedzUsuńMacie blisko, więc jakby co to dawajcie do nas – my cały czas jesteśmy, nasze krwiożercze brytany pilnują obejścia, więc luz, w planach jest przyczepa, więc jak chcecie coś zatargać do nas (do szopy, albo pod chmurę, ale za to za płotem) zapraszamy! frycowe: psie siki, bo one od razu zaznaczają, że ich.
OdpowiedzUsuńz Grudzy
pim
to chyba ciągle nowi złodzieje , bo starzy przecież już wzięli co im potrzebne. Oby gorejąca czapka przypaliła im złe skłonnosci na amen.
OdpowiedzUsuńMoże to zabrzmi wariacko - ale może zostawicie otwarte drzwi i kartkę coś w stylu "wejdź zaspokój ciekawość nie niszcz"? No bo już nie wiem jak inaczej dotrzeć do tych ludzi... :/
OdpowiedzUsuńTo chyba dobry pomysł! Może przynajmniej nic nie zniszczą, chociaż...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Danka
ps.może z tym obcinaniem ręki za kradziez to nie był taki zły pomysł?
Znam uczucie; stoisz, a ręce opadają do ziemi. Skombinuj szyld z nazwą wymyślonej agencji ochroniarskiej, może się nabiorą i wystraszą? Nie używaj prawdziwej - przerobione - wpadli ci prawdziwi i... matko, co się działo!
OdpowiedzUsuń