Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

czwartek, 22 kwietnia 2010

Na horyzoncie - mała stabilizacja.

Do piątku powinniśmy dostać projekt koncepcyjny.
A w sobotę wio. Poznań-Leszno-Wschowa-Głogów-Polkowice-Bory Dolnośląskie-Bolesławiec-Lwówek-Pasiecznik-Grudza-Kłopotnica. Uf.

Nie popełnimy już lizakowego błędu. Bo choć lizak skutecznie przekonuje Potomka (zaczynającego się niecierpliwić gdzieś w okolicach Bolesławca) o konieczności dalszego podróżowania, nie przekonuje jego mamy, która wraz ze wspomnianym konsumentem lizaka (z powodu wysokiego stopnia lepkości) nadaje się tylko do wytarzania w, widocznych zza samochodowych szyb, resztkach śniegu tkwiącego na górskich szczytach.

Poszukujemy dolnośląskiej pracy, dolnośląskiego mieszkania oraz stabilizacji wewnętrznego przekonania, że trzeba się przeprowadzić. Na szczęście kartony nadal zagracają nasze obecne środowisko domowe, więc pakowania będzie mniej.

1 komentarz:

  1. Jak to mówią "pańskie oko konia tuczy" - a fachowców i materiałów jednakowoż pilnować trzeba... Chociaż ja do dziś nie mogę uwierzyć, że w naszym siedlisku, które dwa lata stało opuszczone zanim nastaliśmy - nie zginęło nic. Ani kawałek płotu, ani jedna deseczka - o przepraszam - ktoś rąbnął starą zardzewiałą wannę zza domu...Kibicujemy Wam nieodmiennie i z ogniem w oczach podglądamy Wasz remont!

    OdpowiedzUsuń