Pogoda jest dla nas łaskawa. Środek listopada wygląda w Kłopotnicy niczym ciepły wrzesień. Łaskawy – zgodnie z przewidywaniami - okazał się też fachowiec od dachu. Trudno uwierzyć, że ze stodoły podziwiać można było jeszcze miesiąc temu gwiazdy. A jeśli tak wygląda zabezpieczenie dachu przed zimą, to równie trudno sobie wyobrazić jak piękny będzie po generalnym remoncie.
W zasadzie dobra pogoda i naprawiony dach to wszystkie punkty na naszą korzyść w tej rundzie. No, może jeszcze zaskakująco punktualni panowie z posterunku energetycznego… Poza tym w starciu my-remont prowadzi remont.
Ziemniaki nadal gniją w komórce, myszy z zadowoleniem pałaszują smalec tkwiący w wielkiej wazie pozostawionej przez poprzednich mieszkańców na korytarzu, muszy trup gęsto ścieli się na parapetach. Schody nadal chylą się ku upadkowi, dwie lodówki (w tym jedna klasyczna, bo radziecka) niewzruszone sterczą na piętrze z powodu braku planu ich ewakuacji.
Okazało się też, że w najbliższym czasie nie mamy z czego sfinansować remontu dachu, instalacji elektrycznej, kanalizacji, przydomowej oczyszczalni, nowego hydroforu i oczyszczenia studni. Nie mamy na wynagrodzenie dla kominiarza, o ogrzewaniu kominkowym nie wspominając. Marzenie o glinianych tynkach zastępujemy wizją ogałacania ścian ze starych. Nawet wątpliwa moralnie idea ocieplenia wełną mineralną (bo robi się ją z bazaltu, na domiar złego z bazaltu śmigającego nam codziennie za oknami) odeszła w niepamięć.
Mieszkania sprzedać nie możemy przez najbliższe pół roku, bo umowa najmu została już zawarta. Z resztą na myśl o formalnościach, wizytach u notariusza i nieszczęsnym podatku (o ironio losu) od wzbogacenia się robi nam się słabo…
Reasumując – mamy ogromne wydatki, jeszcze większe długi a w kontrze… Miśkowe „wakacje w pocie czoła”, własny zapał oraz cudowną wiadomość od Błażeja, że jest kilka dobrych dusz i sprawnych rąk do pomocy.
P.s. Ostatecznie udało się ewakuować smalec. Przez okno wyfrunęło sporo mebli (jeden pokój został opróżniony, a na dodatek prowizorycznie pomalowany, dzięki czemu stracił na obrzydliwości). Zawarte przypadkiem znajomości – z właścicielami gospodarstwa w którym nocowaliśmy, podnoszącymi je od trzech lat z gruzów i z pracujących u nich stolarzem dobrze wróżą na przyszłość.
Niestety odpowiedź na pytanie – czy da się przemieszkiwać w naszym domu z niemowlakiem nadal brzmi – nie.
Ale przecież wszystko da się zrobić!
nie ma podatku od wzbogacenia jeżeli środki ze sprzedaży domu przeznaczycie w ciągu 5 lat na zakup lub remont nowego...ups...innego ;)
OdpowiedzUsuń